Nadchodzi ten moment w życiu, gdy tracimy kogoś, zazwyczaj jest to ktoś nam bliski sercu i pozostawia pewną pustkę po sobie. Którą bardzo ciężko zapełnić czymś innym, zaczynamy popadać w depresję, zaniedbujemy siebie, mamy dość wszystkiego i obwiniamy siebie o wszystko. Zazwyczaj zaczynamy gdybać a co by się stało, gdybym wtedy nie pozwoliła jemu pojechać tam? Może wtedy by był ze mną? I takie pytanie pozostawionych bez odpowiedzi jest setki, może nawet miliony, właśnie w tej chwili ktoś odchodzi od swej żony pakuje się i wyjeżdża, bo potrzebuje przestrzeni...
Sięgam po dziwne książki, nie podążam za modą książkową, bo ten autor czy tamta jest modna. Odnajduję je przez głupi przypadek, a to gdzieś w gazecie zobaczę wspomnienie o bardzo fajnie zapowiadającej się autorce, tak było w przypadku Bondy. A to zajrzę na księgarni internetowej na wyprzedaż i zazwyczaj omijam romansidła, kojarzą mi się z tanią tandetą oklepaną przez „Panią domu". Jak było z książką „Przez 10 minut"? Kupiłam, bo spodobało mi się streszczenie jej, dodatkowo okładka książki pozwoliła mi się rozmarzyć i poczuć jakbym była na chmurce. Kupiłam i nie sądziłam, że po nią sięgnę, zazwyczaj czytam kryminały, ale te przeważają u mnie latem i jesienią to wtedy mam ochotę poczuć dreszcze na skórze.
Był taki wieczór, że miałam dosyć wszystkiego chciałam zanurzyć się w innej otchłani i obudzić się w innym świecie. Książka kucharska? Nie tym razem, trzeba mnie wybitnie wnerwić by obiad był idealny i składał się z deseru. Zazwyczaj wtedy zaszywam się w kuchni i gotuję, tak łagodzę swoje nerwy latające talerze? Ten etap minął mi...
Początkowo zaczyna się ona dziwnie, wkraczając na jej pierwsze strony poznajemy historię tytułowej bohaterki Chiary, która pod zawsze mieszkała pod Rzymem w domu rodzinnym, prowadziła w pewnym tygodniku rubrykę „Niedzielne obiady". Cały myk w tym polegał, że jeździła po kraju i innych zakątkach świata, by zjeść z różnymi rodzinami obiad. Później opisywała jak to w danej kulturze, danym kraju wszystko wygląda aż do czasu... Przez rok mąż ją namawiałby przeprowadzić się do miasta, gdy to zrobili ten pojechał sobie do Dublina na stypendium specjalizacyjne, Gdy już miał wracać dzień przed swym przyjazdem oznajmił jej, że nie wraca i w sumie mu lepiej bez niej. Po prostu wziął urlop od życia z nią i pojechał sobie dalej... W tym samym czasie Chiara zostaje zwolniona, a jej rubryka w tygodniku przejmuje Melodii ze swoimi poradami sercowymi.
Kobieta załamana próbuje coś robić, ale jej się nie udaje, czuje się flakiem i zaczyna leczyć się u psychoterapeuty. Ta zaś proponuje jej zagrać w grę „10 minut” zasada jest prosta musisz zrobić coś nowego i ważne jest, by tego spróbować, nie musi to wyjść grunt, by spróbować. I tak przez miesiąc codziennie trzeba robić coś nowego czegoś, czego w życiu się nie spróbowało. Co można w jej wygrać? Hmm bardzo dużo. Chiara podejmuje rzuconą jej rękawicę i zaczyna grę, pierwszego dnia wstąpiła do salonu kosmetycznego i pomalowała paznokcie na kolor inny niż zawsze, czyli na kolor fuksji. Drugiego dnia zapisuje się na siłownie, która jak się okazało jest niedaleko jej domu. Z pomocą przyjaciół próbuje nowych rzeczy i rozmaitych jak chodzenie tyłem, gra na skrzypcach, fryzjerstwo...
Zaczyna odzyskiwać wiarę w siebie, ma oparcie w ludziach, którzy byli koło niej, lecz tego nie dostrzegała, usiądzie porozmawia z matką dowie się rzeczy, o których nigdy jej nie pytała. Zacznie zauważać wszystko co było na wyciągnięcie jej ręki... Nawet słówka byłego męża do niej kierowane „O czym ty mówisz Magoo?” Nie pomogą, bo każdy z nas tkwi w jednym wielkim Egolandzie...
Więcej nie zdradzę, bo bez sensu byłoby czytanie tej książki. Jaki z niej morał? By nie brać wszystkiego na raz, tylko małymi kroczkami dzień po dniu dążyć do bycia sobą i jeżeli przestaniesz w siebie wierzyć wszystko inne będzie zawsze wiecznie do dupy. Dosłownie! Bardzo lekka lektura bawi i uczy, co najważniejsze jak dobrze się do niej przysiądzie to w ciągu jednego wieczora przeczytana będzie.
0 Komentarze
Chcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.