Wakacyjna kosmetyczka



   W życiu każ­dego czło­wieka nad­cho­dzi zawsze ta chwila, gdzie z nosa ciek­nie nam gil do pasa a ręka­wem bluzy wycie­ramy łzę tęsk­noty. Tęsk­noty za wol­nym, za upra­gnio­nym urlo­pem i zatym, coo ma dopieronastąpić. A z marzeń nie jed­nej oso­bie pociek­nie nam łza, bo nie­jedna osoba by chciała zobaczyć Dominikanę czy TelAviv. W tym roku nie pojedziemy w miej­sce egzo­tyczne, nie poje­dziemy tam gdzie jakaś star­sza „dama” będzie w kitku zaja­dać swe wysu­bli­mo­wane kanapki, nie pojedziemy tam, gdzie słońce nam rozja­śni włosy zaraz po kąpieli solą mor­ską. To gdzie poje­dziemy? W podróż życia i w najdroższą podróż życia to lek­cje za sponsorujeje nam kolejka, która wiecz­nie ma opóź­nie­nia. Ale dość tego narze­ka­nia, czas na panny zapom­ninalskiej prze­gląd kosme­tyczki.




   Wbrew pozo­rom jak każdy pomy­śli na urop zabie­rze tonę kosme­ty­ków, yyy… Nie, nie tym razem postawmy na dziwne słowo, które wywo­łuje u mnie gęsią skórkę i wyraz twa­rzy jak u dziecka co zja­dło kwa­śnego cukierka. W tym roku posta­wi­łam na mini­ma­lizm, to słowo brzmi dla mnie tro­chę obco chłodno jak zwy­kła suka i biało jak sala w szpi­talu psy­chia­trycz­nym. Nie macałam tego słowa i mało kiedy jego uży­wam, domeną jego jest biel i mało rze­czy, ale pie­przyć to. Tym razem będzie poma­rań­czowo i pach­nąco, w końcu są waka­cje, czyli mini­ma­li­styczna zapo­mi­nal­ska kosme­tyczka poma­rań­czowa wyru­sza na waka­cje.






   Wróć, kosmetyczkę ukradła mi jakiś rozhisteryzowany człowiek, ale dobra kupię sobie nową! Na czas podróży wrzucę jedną z książek, która zapowiada się świetnie, czyli „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął". Czytałam tego autora książkę „Analfabetka, która potrafiła liczyć” powiedzieć o niej, że byłą genialna to zbyt mało! Trzeba ją koniecznie przeczytać by odczuć ten klimat jak anafabetka z Soweto zaczyna liczyć i co robi wśród ziemniaków... Obowiązkowym moim wakacyjnym niezbędnikiem jest kokosowy krem do ciała, pachnie szalenie pięknie i tak samo działa na moją skórę. Szkoda, tylko że kanapek nie można nim posmarować... Urlopu nie wyobrażam sobie bez wody termalnej i tutaj nie mam zamiaru przepłacać za zbyt „popularne” marki, skoro mogę sobie kupić wodę za dwa euro i jest taka sama co ta za 60 złotych. Różnicy jakościowo nie ma żadnej, tylko ta cena... 




   Moje ukojeni dłonie znajdują w objęciach serum do rąk od Podopharm, jeżeli nie wiecie co to za marka i twierdzicie, że to dla was nowość! To uhuhuhu smażyć się w piekle będziecie, marka tworzona przez kobietę z pasją i z miłością. Każdy ich kosmetyk to ideał dla zniszczonych i zmęczonych stóp oraz dłoni. O tej piance niedługo więcej, tak tak wiem zabieram się za jej pisanie jak Sójka za morze... I zawsze towarzyszy mi zapach jakiś, tym razem jest to zapach lata wymieszany z białą herbatą, w której moczą stopy truskawka, porzeczka i...






   Co z tego, że pogoda nie rozpieszcza, a kto nam zabroni marzyć? Marzyć o tym, że się obudzimy w pokoju hotelowym i ujrzymy pięknie wschodzące słońce, które o godzinie dwunastej pięknie nam ogrzeje twarz oraz ciało. Te za chwilę odwdzięcza się małymi piegami, równie wkurwiającymi, jak te wahania emocjonalne pogody... Jeżeli w tym roku ochrona przeciwsłoneczna to tylko z SPF30 od Nivei. ze względu na to, że jest wodoodporny i że nie zostawia plam na ubraniach. A to ważne w tym roku bardzo dla mnie! Po męczącej nocy czas dać sobie dawkę rozświetlenia a jak wiadomo najlepsze do tego są kremy z witaminą C, tym razem DermoFuture wypuściło linię komsmetyków do pielęgnacji w saszetkach jedno opakowanie starczy nam nawet na osiem użyć idealna alternatywa na szybki urlop. A do tego to zamknięcie, ideał! Krem pod oczy z wodą od Balei, który bardzo dobrze koi wrażliwą okolicę oczu, żel pod prysznic, dzięki któremu nawet w najbrzydszą pogodę poczuję się jak w tropikalnym raju na ziemi, a to za sprawą Joanny, która zawsze coś takiego wyczaruje. Dezodorant w podróżnym opakowaniu, który zawsze nie zostawia białych plam na czarnych ubraniach oraz szczoteczka niezawodna i zawsze wyratuje z opresji. No i pasta do zębów, bo trzeba zapobiegawczo dbać o zęby. Jeszcze tylko na dworcu kupię suchy szampon oraz szampon i odżywkę, czy znajdę tą, która wyratuje mnie z opresji jak rycerz na białym koniu? To się okaże.







   Dziś przyodziewam się w czarną koszulkę z rockowym klimatem, przyodzieję buty z ćwiekami oraz poszarpane Boyfriendy i wyruszam w trasę. Tam, gdzie smok zieje, tam, gdzie po tej dolnie dzikie echo rozbrzmiewa i tam, gdzie serce swoje dawno zostawiłam. Mam zamiar zasmakować kawy o poranku i spoglądając na sukiennice, wsłuchać się w rytm dorożek zaprzężonych w konie i może wysłucham tej melodii, ulotnej tajemniczej i wiodącej na chwilę. Tą, za którą tęskniłam, a na końcu się wyszaleję na koncercie, uciekam, bo pociąg mi za chwilę ucieknie. Zmykam na urlop! Miłego!


Prześlij komentarz

0 Komentarze