#24 "Lilka i spółka"





   Każde słowo nieznane nabiera innego znaczenia. Każdy gest oznacza co innego, a każdy ton określa nasze emocje, które mogą siać spustoszenie i kipieć jak ten kran niedokręcony. Irytujący, ale wciąż czasu nie znajdujesz na to, bo przecież to tylko uszczelka... Dzieci odbierają nasze zachowania całkiem inaczej niż zdajemy sobie z tego sprawę, gest, mowa i ton określają co w nas siedzi. To, jak zachowujemy się w stosunku do innych, a także jak do rodzinny, każde dziecko ma swój świat, bardzo kolorowy a jeszcze bardziej wybujałą fantazję. 




   Dlaczego to piszę? Otóż w czwartek zawitała do mnie przesyłka, cudownie zapakowana i cieszyła moje oczy, aż do czasu, gdy usłyszałam „MOJE". W jej czeluściach znajdowały się dwa tomy książki dla dzieci, tych dużych i małych „Lilka i spółka” oraz „Lilka i wielka afera”, autorstwa Magdaleny Witkiewicz. 







   Zabrałam się za czytanie „Lilka i spółka”, opowiada o trójce rodzeństwa. Wiki najstarsza z rodzeństwa nastolatka, Lilka w średnim wieku i Mateusz. Dzieciaki mają jechać do ciotki Franki do Amalki, ale pech chce, że Wiki skręca kostkę i ciężko byłoby jej się kąpać w jeziorze. Więc rodzice wpadają na pomysł, by na trzy tygodnie wysłać do ciotki Jadźki, zwanej potocznie Baba Jagą. Gdy o tym trójca się dowiaduje są błagania, płacze i niekończący się lament, pada na ojca by odwiózł je do Jastarni. Jak powiadają z morza nad morze... 






   Nikt nie jest zadowolony z obrotu sytuacji, ale zawsze jakieś plusy się znajdują. Pierwszy dzień i szafa z podpisanymi imionami, najbardziej na zaistniałą sytuację jest zła Lilka, bo zamiast Lilianna, napisane jest Liliana. Nieduża różnica, ale dla dziecka spora już, obiad to cudowne flaczki. Które będą lądować jako świeży krochmal na sąsiadki praniu, koty dokarmione. A jak będziesz się czuć niewyraźnie to weź Rutinoscorbin albo inną Witaminkę. Tyle że tutaj dosłownie możesz wziąć je, bo do serca przytul kota i na kolana weź drugiego, bo Rutinoscorbin i Witaminka to koty. 




Baba Jaga je kocha! Czasem zdarzy jej wyjść z siebie, czasem posadzi dzieciaki na karnym jeżykach, ale one to kochają! Z czasem w tym całym zamieszaniu pojawia się Wojtek tzw. wór cnót, ideał nad ideałami, przykłady uczeń i ideał w stu procentach. Ale wiadomo, jak to z ideałami jest. A do tego wszystkiego dochodzi napad na bank gdzie ciotka będzie rabować wraz z sąsiadem Anatolem, by Korneli pieniądze podarować... Więcej zdradzać nie będę, przeczytajcie sami!






   Cała historia zabierze Cię w świat dzieciństwa, przypomni pewne zabawne historie i zwroty, które rodzice używali. Idealna, by zapomnieć o świecie, przenieść się do krainy beztroski i fantazji, co z tego, że jesteś dorosły?! Przeczytaj a będziesz płakać ze śmiechu, pudełko chusteczek wskazane jest, bo ta trójka dzieci potrafi bardzo namieszać. Zakręcić towarzystwo i zabawić się w detektywa, ale to dobrze, bo wiadomo co dzieci robią, gdy pada. Zazwyczaj się nudzą, Lilka rutynę przełamuje. Całość napisane lekkim piórem czyta się jednym tchem, porwie szybko do tańca i nie da tak łatwo zapomnieć. A do tego rysunki idealnie obrazujące całą książkę, lepiej bym sobie nie wyobraziła Pana Anatola czy codziennych sytuacji.




Prześlij komentarz

0 Komentarze