Krąży plotka, że jak ma się dziecko, czy też dzieci to kobieta przestaje dbać o siebie, pije zawsze zimną kawę i nie ma czas na nic. Ale to wszystko zależy od osoby, bo bardzo łatwo wszystko jest zwalić na dziecko, szczególnie takie, które nie powie co i jak. Zazwyczaj można usłyszeć wymówki typu a bo długo spać nie chciało, a bo jeść nie chciało itp. Takie szukanie na siłę wymówki, ale czy w tym czasie co sprzątasz w domu lub bawisz się z dzieckiem, nie możesz mieć maseczki na twarzy? Przecież ją masz tylko kwadrans, co Ci szkodzi dać dziecku na chwilę zajęcie i usiąść na chwilę i wypić tę ciepłą kawę?
A bo obiad trzeba zrobić, przecież to takie trudno, dlatego jak zamówisz, czasem coś na wynos to świat się nie zawali. A jeżeli już chcesz, robić obiad w domu to przygotuj część rzeczy wieczorem, łatwiej będzie ogarnąć. Zimne? Nie świeże? To ja nie wiem jak gotujesz... Chcesz by było perfekcyjne, nie martw się za pierwszym razem Ci nie wyjdzie. Za drugiem też nie, ale daj ponieść się fantazji, bo ograniczenia są w twojej głowie. To w niej tworzą się jakieś urojenia, to właśnie tam szufladkujemy innych i zamykamy te cholerne drzwi. Chcesz coś zmienić? Musisz zacząć od siebie, bo bez tego nie będzie żadnej zmiany. Niby ogranicza nas czas, ale wystarczy robić wszystko bez pośpiechu, pozbyć się zbędnych emocji i lepiej zorganizować czas, a zobaczysz jak wszystko gładko idzie. Kawa ciepła, bez krzyku „Zostaw, nie rusz, nie dotykaj". Co z tego, że wyciąga Ci te kosmetyki z szuflady? Ma dziecko zajęcie? Ma, korzystaj, ale bez przesady. Bo na wszystko patent musisz znaleźć. Po co to piszę? Bo dostaję trzy razy w tygodniu pytanie „Jak ty to robisz, że tyle czytasz?". W pierwszej chwili mam ochotę napisać, wspinam się na karnisz i udaję, że mnie nie ma, ale gryzę zawsze się w język. W ciągu dnia mało kiedy uda mi się przeczytać, a jeżeli już się uda to korzystam. Gdy jest dobra książka, zapominam o normalnym świecie i muszę mieć ostrą podzielność uwagi. Obiad? Zawsze zrobiony, ale część dzień wcześniej zrobiona, nie mam zamiaru flaków wypluwać sobie przy garkach. Czarując, tańcząc i szamańskie rytuały odstawiać. Sprzątanie? Zawsze na bieżąco, wszyscy mają sobotę dzień mopa a u mnie ono trwa codziennie... Czytanie? Wieczorem ten rytuał trwa, czasem jest to jedna książka na dzień maks trzy dni. Chyba że jest tak drętwo pisana, to może leżeć i leżeć jak wino... Z czasem robi się lepsze, a na niej tylko kurz osiądzie, bo zwyczajnie zapomnę o niej. Jeżeli ktoś twierdzi, że czytanie to luksus, stwierdzam niekoniecznie wszystko zależy od Ciebie, jak do tego podejdziesz.
I chciałabym Was zaprosić na targi kosmetyków naturalnych, które już szturmem zdobywają serca. I zawsze są oblegane, przez kobiety i nie tylko...
0 Komentarze
Chcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.