Nie wiem czy to tak samo, jak ja uwielbiasz literaturę świąteczną. Chociaż wiadomo, że każde jej zakończenie kończy się happy endem. To czy święta nie są, jakąś magiczną taką namiastką całego roku? Pełnia szczęścia, gwiazdka która gdzieś spada, do tego jeszcze wszystkiego dzieci wierzące w świętego Mikołaja. Póki wierzą, trzeba tą tradycję kontynuować. Bo nie ma nic piękniejszego niż dziecko spoglądając obok. No i patrzące, gdzie to gwiazda spadająca i do tego Święty Mikołaj, który przynosi prezenty?
Albo co jak zostawiają świąteczne ciasteczka i szklankę mleka dla niego by po wszystkim napił się. Taki niby małe drobiazgi, ale to one właśnie tworzą tą całą magię. Dzieci mają coś w sobie takiego, że cieszę się z każdego drobiazgu. Z każdej drobnostki, z czasem my dorośli zabieramy to im. Zabijamy w nich tą fantazję, wyobraźnia zaczyna powoli obumierać. I to święta są takie obcykane, sztywne i nie chcemy obchodzić ich wtedy. Jakiś czas temu, trafiła do mnie nowa książka pod tytułem "Dwanaście życzeń". Autorstwa Karoliny Głogowskiej i Katarzyny Troszczyńskiej.
Poznajemy tu prawie same kobiety, na pierwszy ogień idzie Dagna która jest prezenterka telewizyjna. Mega pozytywna kobieta, która po prostu miga się od wyjazdu do domu rodzinnego. Aż do dnia, gdy jej matka dzwoni do studia. Która chce się zapytać, córki kiedy pojawi się na święta, czy może będzie czy może nie będzie. Bo nie są w stanie się do niej dodzwonić, jej kolega chce kontynuować temat, ale ona bardzo szybko to ucina. To jest typowa kobieta karierowiczka na pierwszy rzut oka Ale tak naprawdę bojące się i pragnąca czegoś innego. Dagna ma starszą siostrę Bogusie, która została w rodzinnej wiosce, wychowująca dzieci, a także męża, według niej nieudacznika. Który według Bogusi dawno stracił ten romantyzm, który był na początku ich związku. Poznamy tu także Rite kobietę twardą energiczną. I taka bez emocji można by powiedzieć. Ale to też pozory, poznamy również Romana, a także Basię oraz Polę. Ale to właśnie niedawno z Basią będą miały najwięcej wspólnego, pomimo tego że są siostrami przyrodnimi. Obie mają żal do siebie, ale też do ojca. Obydwie dawno się pogubił w tej relacji, zapomniały co jest najważniejsze i mające jedno życzenie.
Nie jest to taka normalna typowa świąteczna książka, można powiedzieć że bardziej życiowa ukazująca wszystko ale z każdej innej strony. Momentami bawi do łez, wzrusza a także dobitnie pokazuje co inni sądzą na nasz temat. No niestety większość uwielbiałam oceniać książkę po okładce, tak samo człowieka po ubiorze, czy po jego zachowaniu pierwszych 5 minut. Przez to też marnujemy pewien czas, zamiast poznać lepiej tą osobę. Diabeł może czasem po latach wyjść, którego ta osoba ma za skóra. Bardzo lekka książka. No dobra lżejsza niż pióreczko, idealnego duetu i taka do połknięcia na jeden wieczór. A jak wiadomo okres Świąt za chwilę się zacznie, dziki szał nastrojowe melodie, które za chwilę popłynie z głośników.
Chociaż Last Christmas już dawno puszczane była w radiu. Warto zakręcić się wokół tej książki i poczuć to co autorki chciały przekazać nam, dać szansę poczuć tą miłość, radość a także dać się porwać tej historii opowiedzianej. Bo z pozoru można się wydawać, że są to obcy ludzie ale idealnie wpisuje się w nasze życie. A tak poza tym to uwielbiam świąteczna książki, bo święta to także magia. Nie tylko gdy śnieg sypie, każdy ma na niego swój sposób. Dla jednych to właśnie książki, dla innych wir zakupów i przygotowań...