Be Organic, Peeling myjący do twarzy

    Peeling do twarzy? Często kończę opakowanie i nie wracam do poprzedniego, dlaczego? Bo często tego opakowanie nie kończę. Zamiast męczyć się z kosmetykiem, udawać że jest hiper dobry po prostu wyrzucam go. Szkoda mojego czasu, a także mojej cery. Zazwyczaj kupuję małe opakowanie peelingów, by wrazie czego nie było żal go wyrzucić. Ale często producenci takich nie robią, tylko ogromne. A jak było z peelingiem myjącym od Be Organic? 

    Z nim to był kosmos, taki lot jednokierunkowy. Dlaczego? Bo niczym się nie różni od kosmetyków marek własnych dyskontów czy supermarketów. Jak to? Ma w sobie parę certyfikowanych składników, pieni się jak każdy żel. Pachnie ledwo co wyczuwalnie, delikatnie złuszcza naskórek i delikatnie oczyszcza cerę. Jego opakowanie jest wielkie bo zawiera 200 ml, mocno leista konsystencja która ucieka przez palce. A do tego kiepska zatyczka opakowania, która za pierwszym razem mi się rozwaliła. Może to nie brzmi koszmarnie, ale weźmy pod uwagę to że jestem posiadaczką cery mieszanej. Producent produkt ten dedykuje, posiadaczowi każdej cery. A jak wychodzi to w rzeczywistości? On idealnie zapycha cerę, powoduje podrażnienie i do tego stadko nieproszonych gości na twarzy. Do tego gdy dałam mu drugą szansę, podrażnił jeszcze bardziej mą cerę. Także idealny bubel z niego.  Znacie jakiś wart polecenia peeling do twarzy? Piszcie w komentarzach :)