Barter? A przecież to za darmo jest!




źródło



        Ostatnio panuje takie przekonanie, że skoro masz bloga to przecież ty za darmo wszystko dostajesz. A to dadzą ci jeść. A to dadzą ci wejście do kina. A to dostaniesz kosmetyki. I ciągle PanDa i dej... Ale czy to aż tak do końca jest? Nie. I nie mam tu na myśli blogów, co biorą wszystko jak leci. Czyli począwszy na czymś  co powieszą na  ścianie a skończą na karmie dla kota... Bo blogerzy dzielą się na trzy grupy. Jakie? Wspomniana wyżej grupa testerów wszystkiego, od majtków aż po tampony, czy o zgrozo o zbrojenia pancerne na ściany... 

Druga grupa, to taka co zarabia na blogowaniu. A tfu, to nie blogowanie jest tylko zwyczajna praca, doceniam to jak niektórzy mówią wprost płacą mi za to. Bo nie oszukujmy się, ale to się liczy. Bo w dzisiejszych czasach, mało który bloger potrafi się otwarcie do tego przyznać. Bo są też tacy, co udają że sobie kupili i chu że jest to na 666 innych miejscach. I co z tego że produkt przyszedł wczoraj, trzeba zarobić szybko więc fotka na insta tyle i tyle kosztuje. A na blogu tyle, to tak trochę podjeżdża mi pod damy do towarzystwa... Chcesz zarabiać na tym, spoko zarabiaj sobie ale rób to w sposób naturalny! No i jest trzecia grupa, do której sama się zaliczam. Czyli? Bloguję, ale robię to bo lubię. Nie zarabiam, nie biorę 666 srok za ogon, nie jestem idealna i mam to w dupie. 
Myślałam że z czasem, minie te dziwne przekonanie typu "Chcesz coś za free, załóż bloga". Ostatnio też od jednej firmy usłyszałam że dostanę to i to za darmo. Ale czy to do końca takie za darmo? Bo jeżeli spojrzeć na to z innej strony, z mojej strony to nie jest takie za darmo. Bo jeżeli mam opisać dany produkt, potrzebuję na to czas. Ile? To jest wszystko zależne, czy dany produkt używałam już wcześniej czy też nie. Ale to jest ta pierwsza faza bo to tylko używanie. No przecież to każdy głupi potrafi, używać kosmetyku? Przecież to takie proste, nieskomplikowane itp Ale wiesz co? Jest coś ważniejszego czas. W jakiej formie widzisz taki wpis? Pięknej, przejrzystej i wymuskanej. To ma trzy czynniki na to, pierwszy to zdjęcia. Niektórzy robią zdjęcia telefonem, bo tak wygodniej i szybciej. Druga grupa zaś lepszym sprzętem, mając swoją wizję na to jak takie foty będą wyglądać. Dajmy na to że takie zdjęcia zajmują nam godzinę, licząc to razem z obróbką zdjęć. Druga faza, to ta gdy siada się do laptopa i piszesz tekst, tu także zależy czy masz na to pomysł. Bo jeżeli chcesz pisać "OPAKOWANIE BYŁO PRZEZROCZYSTE, ZAMYKANE NA ZATRZASK. SUBSTANCJA KOLORU ZIELONEGO, NIE BARWI..." to jest to zwyczajne lanie wody. I każdy ma to w dupie, dosłownie! Dlaczego? Bo to widzimy na zdjęciach. Czasem mam wrażenie, że znajomi blogerzy powinni dostać na święta po słowniku by poszerzyć swe słownictwo. Bo trochę tak kuleje, nawet bardzo... Takie lanie wody nie jest dobre, bo szanujmy czas innych. Lepiej napisać krótko, niż poemat na temat tego że to opakowanie wygląda tak i srak. Aaaa no chyba że, ktoś za bardzo brał sobie do serca, że wujek google patrzy na długość tekstu. Może i być tasiemiec, ale jak będzie ujowy to i wujaszek go oleje ciepłym moczem. Bo wyróżniane teksty są tylko wartościowe. Więc wiadomo, gdzie te opakowanie można sobie schować? No i ile taki tekst zajmuje nam, średnio jest to około godziny,  czasem do trzech nawet. I faza trzecia, której ty nie widzisz to dodanie wszelkich danych pod zdjęciami, powiększenie sprawdzenie wszystkiego, dodanie etykiet itp. Czas? Około pół godziny. I w sumie wychodzi nam, że taki zwyczajny wpis, o całkiem zwyczajnym kosmetyku zajmuje nam bez testowania, około 4,5 godziny. 
Dlaczego to piszę? Bo może ktoś zacznie zwracać bardziej uwagę, na niektóre rzeczy. Jakie? Że to nic nie jest za darmo. Osobiście biorę wybiórczo co mi się chce. Ale jak ktoś mi daje trzydzieści dni na przetestowanie produktu, umawiam się na subiektywną opinię i taka powstaje. Dając mocne argumenty, a następnie pisze zmień to na pozytywne. To nie jest to normalne, nie oszukujmy się! I wiesz co? Wiele osób, dzięki temu poznałam bo nie ważne jak zaczynasz, ważne jest jak kończysz. 
To tak samo jak były przypadki, gdzie firma x chciała bym dała im reklamę. Myślę sobie dobra czemu nie, tyle że tutaj komuś się ostro pokręciło bo raz że chcieli mi płacić narzuconymi kosmetykami, a dwa my wyślemy ci umowę. Serio? Dlatego też przestałam uczęszczać na wielkie "festiwale" blogerskie. Gdzie każdy patrzy bo dajo coś za darmo... To nie jest za darmo, bo ty dajesz im reklamę, miejsce na które ciężko pracowałaś by następnie oni dali Ci paczkę chusteczek... Czy to ma sens? Nie mnie oceniać, zostawię to waszej ocenie. 

Prześlij komentarz

10 Komentarze

  1. Bardzo, ale to bardzo mądrze i uczciwie ❤ napisane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż chce się napisać "super wpis" i iść dalej, ale taka prawda. Wpis jest krótki i na temat. Niestety mam bardzo podobne odczucia szczególnie, że mam mocno ograniczony czas, a tu Znajoma zakłada blog "bo chce za darmo"...

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz racje, nikt nie widzi tego jak powstaje taka notka na bloga, bo za free ci firma dała, a ty tak lekko napisałaś w kilka minut haha Za dużo blogów, za dużo szybkich recenzji i tak potem wychodzi....

    OdpowiedzUsuń
  4. Też kiedyś napisałam o tym ile czasu zajmuje przygotowanie wpisu na bloga. Po komentarzach widać, że proces twórczy można czasem liczyć w dniach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już miałam iść spać, a tu widzę coś wyjęte mi z gardła, no nie, powiedzmy z klawiatury. Sama się wstydzę, że dałam się wrobić w te nieszczęsne tampony i wkładki, co mają niby ekologicznie latać po majtkach. Ile to człowiek gaf popełni, zanim zrozumie że szkoda czasu na byle co. Te epopeje na temat opakowań straszą po nocach, ale nie dotrze. Nieważna jakość, ma być długi i już 😂

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten PanDa to jakieś bardzo popularne zwierze ostatnio :). Za darmo , dobre sobie. Czasem robię trzy podejścia do jednego wpisu. A zdjęcia akurat robić lubię, ale u mnie to dodatkowy koszt bo często kupuję sobie kwiaty do fotek,, chyba że akurat upoluję jakieś badyle na spacerze

    OdpowiedzUsuń
  7. Za darmo umarło - jak to mówią :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana zgadzam się z Tobą w stu procentach, że większość blogerów leje wodę i promuje wszystko co się da, ale prawdą jest też, iż czytelnik nie zdaje sobie sprawy ile trzeba czasu poświęcić, żeby taki post napisać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama zdecydowanie zaliczam się do tej trzeciej grupy. Piszę, bo lubię i chciałam stworzyć sobie miejsce, w którym mogę podzielić się tym, co mnie cieszy, co mi się nie podoba, a jeśli przeczytałam dobrą książkę, to chcę dać znać, że warto. Nigdy nie widziałam siebie w roli osoby testującej kosmetyki. Wiedziałam raczej, że się do tego nie nadaję. Wychodzę z założenia, że mój blog to moje miejsce w sieci i nie robię tego dla pieniędzy :)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.