#120 Na brzegu życia





      Są książki, dla których jestem w stanie rzucić codzienne obowiązki, byle do niej usiąść. I tak było w przypadku książki "Na brzegu życia", jest to drugi tom serii. O pierwszym pisałam tutaj, wiele osób mi zarzuciło że ją napisałam dziwnie. I bardzo dobrze! Bo nie cierpię spojlerować, nie mam zamiaru zabierać przyjemności z lektury. To ma być dla nas przyjemność, i podróż w którą z czystą rozkoszą wyruszymy. Przy drugim tomie, mogę lekko spojlerować ale tak już jest, gdy pisze się o kontynuacji książki. 








     Ponownie spotkamy się z Matyldą i Władysławem, czyli panią sołtys i wójtem. Ci którzy skrywali swe uczucia, ale w końcu się pobrali, by wieść szczęśliwe życie. Także ponownie spotkamy Aldonę i Michała, którzy są w sobie zakochani i oczekują dziecka. Będziemy towarzyszyć synowi pani sołtys, czyli Piotrkowi i jego małżonce Dorocie oraz ich córce Amelce. A także poznamy, upierdliwego nowego mieszkańca Pobierowa czyli Antoniego Woźnicę, który ma o sobie bardzo wybujałe ego. Nie cierpi wszystkiego i wszystkich, ale chce od innych szacunku. Nowymi bohaterami książki będzie małżeństwo, która wykupi w Pobierowie apartament i będą do niego przyjeżdżać aż z Berlina. Ona polka Aurelia, on zaś Niemiec Christian. Ale także spotkamy, Zoję i Ryszarda których połączył wspólny wypadek, a także tragedia która ich dotknęła. Każda z par, które można było poznać w poprzedniej części połączył wypoczynek u Matyldy. Jakby za pomocą tajemniczej mocy, uzdrawiała ich i chciała wyswatać. Dlaczego tak piszę? Bo każda z tych osób, wcześniej była samotna, albo tkwiła w związku gdzie zapominali o drugiej osobie. Dopiero po czasie otworzyli swe oczy, na to co ich otacza. 






      Tym razem, największą zmorą całych mieszkańców Pobierowa, będzie Antoni Woźnica. Który wszędzie widzi spisek, wszędzie widzi machlojki i codziennie utrudnia funkcjonowanie urzędów. Jak to? Pisze codziennie po xxx donosów, bo lampa krzywo świeci. Bo żarówka nie została wymieniona przez trzy dni. Bo w tym chodniku jest dziura. A bo sąsiadka zbyt głośno słucha muzyki. I za każdym razem, powoduje to u Władysława stres. Co z tego, że zataja to przed żoną i udaje się na wizyty lekarskie, po kryjomu. Bo nie chce Matyldy stresować i martwić, przecież to minie. A Woźnica, coraz bardziej się nakręca. Nawet jego małżonka ma dosyć, ale kto by go powstrzymał. Nikt. Aż do dnia, gdy wraca Władysław i upada w kałuży, oczywiście Woźnica zdążył zrobić jemu zdjęcie. I będzie po całej okolicy rozwieszać plakaty, oczerniające wójta. Po co? Bo to by ludzie zobaczyli jaki jest "dobry". Dobrego imienia poszkodowanego będzie bronić Aurelia, która w Pobierowie zostanie sama. Bo jej mąż musiał wracać do domu, a gdy ona za nim zatęskniła i pojechała do niego. Zobaczyła na balkonie, całą suszarkę damskich majtek przeróżnych rozmiarów. I co zrobiła? Jak łatwo się domyśleć, wróciła do nadmorskiej miejscowości i ignorowała męża. Ale czy dobrze zrobiła? Czy czasem, zbyt szybko go nie oceniła? 







        Drugi tom, który jeszcze przyjemniej się czytało niż poprzedni. Ale chwycił mnie tak za serducho, że czytałam ją na raz. Ciężko było mi się od niej oderwać, jeszcze lżejsza i wciągająca niż zakładałam. Pochłonęła mnie i z tego się cieszę! Dlaczego? Bo podchodząc do babskich książek, oczekiwałam czegoś lekkiego i to dostałam. Czytam bardzo dużo, tego nie da się ukryć. Dzień bez książki, jest dla mnie dniem straconym, wiele książek nauczyłam już latać. Jednym wychodziło to lepiej innym gorzej, ale po co to piszę? Po to, by Ci przekazać że niektóre autorki z działu literatura kobieca są przereklamowane. Jak to? Normalnie, zresztą nie raz o tym wspominałam nawet na fb. Ale wracając, do samej książki "Na brzegu życia", czemu ja jej wcześniej nie odkryłam? Nie wiem, jak to się stało. Jestem już po trzecim tomie serii, i wiem że muszę przeczytać inne książki Doroty. Bo jak kiedyś uwielbiałam czytać pewne autorki, tak zaczęły wydawać tanie hamburgery z maka. Co dla mnie mija się z celem, bo nie ważna jest ilość a jakość. Ocena 10/10! Polecam!



Prześlij komentarz

12 Komentarze

  1. Skoro tak wciąga to muszę zaproponować mojej mamie, ktora cierpi na za duża ilość przeczytanych książek z domowej biblioteczki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie ksiażki, które można przeczytać jednym tchem i te, dla których nie można sie doczekać momentu, w którym się usiądzie i w końcu zacznie ją czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie wydana ksiązka, niestety wole fantazy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również wole fantasy jednak piękna okładka (jestem okładkową sroką) . :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach porzucić wszystko i czytać bomba

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się,że ta książka może mnie zainteresować i wciągnąć na długo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe czy ta książka by mnie pochłonęła, z Twojego opisu wygląda na to że tak

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie się z Tobą zgadzam, dla niektórych książek warto rzucić wszystko lub zarwać noc. Takim moim odkryciem była trylogia o Ludwiku Sylwii Trojanowskiej

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli znajdę książki tej autorki w bibliotece to przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdybym tylko czytała literaturę kobiecą, to bym po Twojej recenzji sięgnęła, ale nie lubię tego typu książek. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pobierowo - spędziłam tam sporo czasu bo kiedyś miałam tam rodzinę. Ale sentymentalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, tak wysoka ocena zachęca do sięgnięcia po tę książkę, ale obawiam się, że nie jest to mój ulubiony gatunek i mimo wszystko może mi się ona nie spodobać :(

    OdpowiedzUsuń

Chcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.