Przyjęło się, że jeżeli ktoś lubi palić świece, ceni sobie spokój. Czy to prawda? Wątpię. Dlaczego? Bo lubię palić świecę, ale jestem mistrzynią chaosu i cisza? Czasem się zdarzy, ale generalnie, dziwnie mi tak gdy cisza, odbija się od ścian domu. Więc tą teorię, można wsadzić sobie w cztery litery. Dosłownie i w przenośni. Kneipp i świece? No trochę byłam zaskoczona, oczywiście że musiałam mieć. Całą sobą kocham świece Goose Creek, ale nowa świeca? Jestem za! Szczególnie, że połączenie mandarynki i wetiweru intryguje.
Pewnie tak samo jak ja, zastanawiasz się co to jest ten wetiwer. Pierwszy raz, spotkałam się z tą nazwą. I przeszukując trochę sieć, znalazłam cały czas powielające się informacje. Takie jak, że nasza rodzima nazwa to wetiweria pachnąca, jest to naturalny aromat otrzymywany z korzeni trawy. Pachnie drzewno ziemistym aromatem, trawa tropikalna wysoka ta pochodzi z Indii. Skład chemiczny, wetiwerii jest tak złożony, że nie da go się odtworzyć w laboratorium. Zazwyczaj jest stosowany w perfumach dla mężczyzn, wszystko przez swój zapach, który po pewnym czasie nabiera mocy.
I właśnie, przy tym zapachu zatrzymam się na dłużej. Dlaczego? Początkowo wzięłam ten zapach, za taki co inne. A wszystko, przez pierwsze słowo wypowiedziane przez mandarynkę, która dała złudne wrażenie, cytrusowej rześkości. Którą można spotkać w wielu świecach, jedni ją kochają, inni zaś nienawidzą. Ale po kwadransie, zaczyna ujawniać się inny zapach, który zaczyna powoli tłamsić, tą cytrusową rześkość. By pokazać, swój gorzki i mocny temperament, objawia się on lekkim dymem, masz wrażenie jakby stał za twymi plecami mężczyzna, a gdzieś w oddali kobieta. Która, gdzieś z oddali krzyczy, by przebić się przez ta falę. Ale jeżeli myślisz, że to koniec tej kłótni kochanków, to się bardzo mylisz. Bo oni za chwilę, zaczną tańczyć tango, razem i osobno, zaczną przeżywać tą historię. Wystukując takt, nie dając sobie szans, bo każde z nich chce dowodzić. Ale czy to im się uda? Za każdym razem, będzie remis. Za każdym razem, jedno drugiemu będzie zatykać usta, swym pocałunkiem i nie dając za wygraną. Aż dojdą do lekkiego porozumienia, aż do ostatniego tchu... To jest miłość. To jest eksplozja zapachów i zmysłów. Coś pięknego, a zarazem delikatnie intensywnego, jak muzyka klasyczna słuchana na cały regulator. Szczególnie z zamkniętymi oczami!
Chciałabym napisać że lubię ten zapach, ale to było by kłamstwo. Potężne! Bo się w nim zakochałam, lubię dziwne zapachy, szczególnie te ciężkie. Ale ten, to bardziej eksplozja dwóch światów, jak jin i jang. Coś pięknego i zaskakującego, na każdym kroku. Pierwsza wypalona, ale i nie ostatnia, bo ten zapach uzależnia. Przepiękna!
3 Komentarze
Na pewno kiedyś wypróbuję, ponieważ uwielbiam świece zapachowe.
OdpowiedzUsuńJa mam odwrotnie :) Cenie sobie pokój, a nie przepadam za świecami xD
OdpowiedzUsuńŚwiecy Kneippa jeszcze nie miałam, chętnie nadrobię :)
OdpowiedzUsuńChcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.