To już ta chwila, gdy zaczynam się zastanawiać, czy czasem czegoś za dużo nie zdradziłam. Dlaczego? Bo to już czwarty tom, staram się nie dawać spojlerów. A w tym wypadku jest bardzo ciężkie. Dlatego niektóre momenty, próbuję pominąć albo szybko, nabieram wody w usta. Byle nie napisać, zbyt wiele... Czasem to jest trudne, szczególnie przy serii Spirit Animals. Jest to seria, którą czytałam z zapartym tchem, a by nie pogubić wątków, wszystkie najważniejsze rzeczy, spisywałam sobie na kartach. Raz, że jest to przydatne. A dwa, wiem kiedy zacznę przeginać. A trzy, przyda mi się to do podsumowania serii i nie tylko...
Cała seria jest przepięknie wydana, w twardej oprawie i przepięknie kusząca. Na okładce czwartego tomu, znajdujemy jak łatwo się domyśleć, Rollana ze swoim zwierzoduchem Esix. Dla przypomnienia, jest to jeden z czworga poległych Wielkich Bestii, która się odrodziła. No i na okładce, mamy tajemniczego niedźwiedzia polarnego, trochę wściekłego. Dlaczego, zaczynam od okładki? Bo jeżeli, przyjrzycie się każdej, bardzo łatwo zauważycie pewną podpowiedź. Bo każda okładka, daje nam lekkie sugestie, co będzie się dziać w każdej części. Ale kim jest ten niedźwiedź? Jest to kolejna z Wielkich Bestii, nazywa się Suka. Jest to kolejny główny bohater tej części. Meillin, Conor, Abeke oraz Rollan, wraz ze swoimi zwierzoduchami, udają się do tajemniczego miasteczka Samis. Towarzyszy im standardowo Tarik z Lumeo oraz nowa postać, jaką jest Maya ze swoim zwierzoduchem salamandrą Tini. Dlaczego, akurat te miejsce? Bo właśnie, o nim mówią wszelkie legendy i muszą, sprawdzić ile w tym prawdy.
Docierając do miasteczka, wita ich Stary Henry, który na takiego starego nie wygląda. I prowadzi ich do kobiety, nazywanej burmistrzem. Pia, mieszka niedaleko potoku. W mieście brakuje ludzi z Zielonych Płaszczy, brak dzieci, brak starców. Tylko wszyscy, są gładcy i młodzi jakoś dziwnie. Na wszelkie pytania, Pia zbywa ich i myśli, że ujdzie jej to płazem. Lecz Rollan, od razu daje znać że ona kłamie, bo dostrzega to na każdym kroku. Próbuje różnych sztuczek, dopiero Uraza zauważa że coś jest nie tak z potokiem. Cofa się od niego jak poparzona... Po tym wydarzeniu Pia, wyznaje prawdę o potoku, którego wszyscy nazywają świętym potokiem Suki. Co roku Suka, przychodziła do nich, by skosztować w Nowy Rok z potoku wody. Lecz pewnego razu, już się nie pojawiła. Więc Pia, chcąc kontynuować tradycję, zaczęła pić z niego wodę. Dzięki temu, odmłodniała, inni mieszkańcy także z tego skorzystali. Opowiedziała pogłoski, jakie krążą o niedźwiedzicy że podobno skryła się w lodzie. Lecz gdzie przebywa, tego nie wie... Każdy bierze jej słowa na całkiem poważnie, jedynie Rollan, kolejny raz łapie ją na kłamstwie. Cała ekipa Zielonych Płaszczy nocuje w Samis w stajni, ugoszczona przez panią burmistrz, obiadem z karibu. Lecz, do miasteczka zjeżdżają niespodziewani goście, którzy o wszelkich manierach zapomnieli. I forsują ich palisadę, bo chcą "porozmawiać". Ale, czy wizyta Zdobywców, może zwiastować coś dobrego? Zdecydowanie nie, szóstka ich jest, a wśród nich Shane. Któremu udało się, owinąć Abeke wokół swego palca, jak to? Bo wstawia się za nim, przed Conorem, Rollanem i Meillin. Próbując go wytłumaczyć, ale czy coś jest w stanie powstrzymać, wściekłą Meillin? Nie.
Niby akcja, jak w poprzednich tomach ale czuć, że poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. Dzięki temu, mamy w książce niesamowite opisy, jak lodowego pałacu, dziwnych miast i nie tylko... Czytało ją się bardzo lekko, zresztą cała ta seria jest bardzo dobra. Każdy z autorów, dotrzymuje tempa i dodaje od siebie coraz więcej. Mogę śmiało napisać, że zbyt szybko przeczytałam tą część. Coraz to nowsze fakty wychodzą, a także dowiadujemy się nowych rzeczy jak to że Rollan nie jest sierotą. Możemy obserwować jak działa żółć, a tylko domyślać się możemy, kto za tym stoi i kto, steruje tymi osobami... Na każdym kroku, spotkamy podstępy różnych osób, lecz nie zawsze to im się uda. Dlaczego? Spora w tym zasługa Rollana. Chłopak dużo przeszedł, ale i poznał, co to znaczy ludzkie zachowanie. I do czego są zdolni! Trochę zmian zachodzi w naszych bohaterach, ale w tej części można je dostrzec idealnie. Dlaczego? Poprzez więzi, ze swoimi zwierzoduchami, zauważamy rzeczy które wcześniej mogły umykać. Bardzo dobra! Ocena 10/10!
Docierając do miasteczka, wita ich Stary Henry, który na takiego starego nie wygląda. I prowadzi ich do kobiety, nazywanej burmistrzem. Pia, mieszka niedaleko potoku. W mieście brakuje ludzi z Zielonych Płaszczy, brak dzieci, brak starców. Tylko wszyscy, są gładcy i młodzi jakoś dziwnie. Na wszelkie pytania, Pia zbywa ich i myśli, że ujdzie jej to płazem. Lecz Rollan, od razu daje znać że ona kłamie, bo dostrzega to na każdym kroku. Próbuje różnych sztuczek, dopiero Uraza zauważa że coś jest nie tak z potokiem. Cofa się od niego jak poparzona... Po tym wydarzeniu Pia, wyznaje prawdę o potoku, którego wszyscy nazywają świętym potokiem Suki. Co roku Suka, przychodziła do nich, by skosztować w Nowy Rok z potoku wody. Lecz pewnego razu, już się nie pojawiła. Więc Pia, chcąc kontynuować tradycję, zaczęła pić z niego wodę. Dzięki temu, odmłodniała, inni mieszkańcy także z tego skorzystali. Opowiedziała pogłoski, jakie krążą o niedźwiedzicy że podobno skryła się w lodzie. Lecz gdzie przebywa, tego nie wie... Każdy bierze jej słowa na całkiem poważnie, jedynie Rollan, kolejny raz łapie ją na kłamstwie. Cała ekipa Zielonych Płaszczy nocuje w Samis w stajni, ugoszczona przez panią burmistrz, obiadem z karibu. Lecz, do miasteczka zjeżdżają niespodziewani goście, którzy o wszelkich manierach zapomnieli. I forsują ich palisadę, bo chcą "porozmawiać". Ale, czy wizyta Zdobywców, może zwiastować coś dobrego? Zdecydowanie nie, szóstka ich jest, a wśród nich Shane. Któremu udało się, owinąć Abeke wokół swego palca, jak to? Bo wstawia się za nim, przed Conorem, Rollanem i Meillin. Próbując go wytłumaczyć, ale czy coś jest w stanie powstrzymać, wściekłą Meillin? Nie.
Niby akcja, jak w poprzednich tomach ale czuć, że poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. Dzięki temu, mamy w książce niesamowite opisy, jak lodowego pałacu, dziwnych miast i nie tylko... Czytało ją się bardzo lekko, zresztą cała ta seria jest bardzo dobra. Każdy z autorów, dotrzymuje tempa i dodaje od siebie coraz więcej. Mogę śmiało napisać, że zbyt szybko przeczytałam tą część. Coraz to nowsze fakty wychodzą, a także dowiadujemy się nowych rzeczy jak to że Rollan nie jest sierotą. Możemy obserwować jak działa żółć, a tylko domyślać się możemy, kto za tym stoi i kto, steruje tymi osobami... Na każdym kroku, spotkamy podstępy różnych osób, lecz nie zawsze to im się uda. Dlaczego? Spora w tym zasługa Rollana. Chłopak dużo przeszedł, ale i poznał, co to znaczy ludzkie zachowanie. I do czego są zdolni! Trochę zmian zachodzi w naszych bohaterach, ale w tej części można je dostrzec idealnie. Dlaczego? Poprzez więzi, ze swoimi zwierzoduchami, zauważamy rzeczy które wcześniej mogły umykać. Bardzo dobra! Ocena 10/10!
1 Komentarze
Jeśli mam być szczera zupełnie nie kojarzę tej serii.
OdpowiedzUsuńChcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.