Spirit Animals. Więzy Krwi. Tom 3






     Ile to ja razy słyszałam, po co ja rozpaczam po książce. Skoro mam ich tak wiele, bo to przecież tylko jedna książka. Z normalnego, punktu widzenia to tylko jedna książka. Ale z punktu widzenia książkoholika, to aż jedna książka! Która potrafi zrobić kolosalną różnicę, właśnie tak było z tomem trzecim Spirit Animals "Więzy krwi". Dwa tomy zdublowały mi się, więc musiałam na prędkości zamówić trzeci. Byłam tak zdesperowana, że gotowa byłam lecieć do Empiku byle ją szybciej przeczytać. Dawno, aż takiego stadium pochłaniania i wciągnięcia w książki nie miałam. A tym bardziej, ze drugi tom został tak nagle zakończony, że po prostu serce me się krajało! Bo musiałam wiedzieć co będzie dalej, a nie mogłam... Musiałam czekać, przyznaję była to najgorsza katorga dla mnie...








       Po okładce, bardzo łatwo domyśleć się że będzie dotyczyć Meillin oraz Jhi, która postanawia udać się do swej ojczyzny Zhong. By wspomóc ich w walce, a także zobaczyć swego ojca generała Tenga. Lecz nim dostanie się do miasta, musi przejść przez bambusowy labirynt, który został zbudowany jako dodatkową ochronę. Wszystko po to, by nikt nie proszony nie dostał się, Meillin została nauczona jak przez niego przejść. Lecz coś idzie nie tak, i nie może z niego się wydostać. Zauważa, że labirynt zaczyna obumierać, łodygi bambusa wysokie na ponad piętnaście metrów zaczynają kwitnąć. Zaś same kwiaty, zaczynają powoli sypać swe płatki, a oznacza to że niedługo wszystko upadnie... Pozostała trójka, którym udało się wywołać Wielkie Bestie, ćwiczy pod czujnym okiem Tarika. Wszystko po to, by opanować moc talizmanu, płyną do Kho Kensit. A także muszą zdobyć pierwsi talizman Dinesha, który jest słoniem czczonym przez kapłanów. Niestety, muszą dostać się do portu Xin Kao Dai, pod przykryciem i nie zwracać zbyt za bardzo na siebie uwagę. Bo całe miasta, są pełne zwolenników Pożeracza, które bardzo łatwo wydali by ich... Plan prosty, będą udawać teatr cieni. Rozrywka w każdym mieście, zawsze mile widziana jest. Szczególnie, gdy wszyscy są pogrążeni w wojnie... 






    Meillin traci nadzieję na wyjście z labiryntu, próbuje zdawać się na swoje zmysły i na to, czego została nauczona. Lecz to nie wystarczy, szczury zaczynają pożerać kwiaty bambusów. Zapomina cały czas, o swojej wiernej towarzyszce Jhi, która wie więcej, niż ona. To ona właśnie ją stopuje, zatrzymuje i daje jej chwilę spokoju, a także sprowadza ją na ziemię. Bo dziewczyna słynie z dzikiego temperamentu, oraz braku cierpliwości. Tym razem zdała się na nią, dzięki temu wyczuła że ktoś jest niedaleko. Sama zaś panda, zaprowadziła ją do tej osoby, którą była Xue, sprzymierzeniec Zielonych Płaszczy. A przy okazji, najbardziej wykształcona i pomocna kobieta, którą spotka na swej drodze Meillin. I to nie raz... 







     Trzeci tom, był a raczej jest takim przełomowym, bo dzięki niemu, wszystko nabiera całkiem innego koloru. Mało tego, jeżeli coś obstawiałam, po niej nie wiedziałam już nic... Wyszło kto gra w jakie karty, kto chodzi obdarty jak zdradziecki zdrajca oraz kto, za kim stoi. No dobra, tego nie wiadomo jeszcze, ani do końca. Wiadomo jedno, nie można ufać nikomu poza swojemu kręgowi. Czytało ją się wybornie! Mistrzowsko lekka, perfekcyjna wręcz i niesamowita! Kolejna z tych książek, która na raz czytałam bo na więcej, nie umiałam... Po co, sobie odmawiać przyjemności? Bez sensu! Jeszcze bardziej wciągnęła mnie w swój świat. Literatura młodzieżowa? Dlaczego kiedyś takich książek nie było, jak byłam młodsza! Nie raz będę jeszcze do niej wracać. Jeżeli nie znasz jej, musisz poznać całą serię. Zresztą, to co tutaj zdradziłam to jest minimalnie. Staram się, by nie spojlerować zbyt wiele. Ocena 10/10 i więcej! 



Mogą Cię także zainteresować












Prześlij komentarz

0 Komentarze