Zazwyczaj na drugiej stronie, niezauważeni i mało docenieni. Tak można bardzo łatwo, podsumować tłumaczy bo oni mają głos. To oni przemawiają do nas, tłumaczą dla nas to co autor, którego tak wielbimy, chce nam przekazać. Oni po prostu są, każdy o tym wie, ale zarazem, mało kto zwraca na nich uwagę. Czy nie mam racji? Sądzę że mam. Bo sama zresztą, czytając książki, nie zwracam uwagi na tłumaczy. Bo tkwią na tej drugiej stronie, gdzie jest wydanie numer xxx, tłumaczenie, korekta i tytuł oryginalny książki. Może, pewnie się zastanawiasz, po co to piszę? No nie bez powodu, ostatnio miałam okazję obejrzeć, przedpremierowo "Kod Dedala". Który mocno dotyczy branży, w której się poruszam, czyli książki, tłumacze i wydawnictwo. Jaki był? Nie ma skrótów, postaram Ci się o nim tak opowiedzieć, by ni zanudzić.
"Kod Dedala" to trzymające w napięciu kino z zaskakującym finałem. Film inspirowany jest kulisami wydania "Inferno" Dana Browna. Tłumacze zostali zamknięci w odosobnionym miejscu, dzięki temu udało się uniknąć piractwa a książka zarobiła 250 milinów dolarów. W filmie "Kod Dedala" nie wszystko pójdzie tak gładko. Przez prawie dwa miesiące jedenastu tłumaczy z pięciu europejskich krajów pracowało nad przekładem powieści Dana Browna w podziemnym bunkrze we Włoszech. Jedenaście osób z Francji , Hiszpanii, Niemiec, Brazylii i Włoch przez trzy miesiące pracowało nad tłumaczeniem "Inferno" przez siedem dni w tygodniu, co najmniej do ósmej wieczorem, w pozbawionej okien, przypominającej bunkier piwnicy, pod siedzibą wydawnictwa Mondadori w Mediolanie, które jest własnością byłego premiera Silvio Berlusconiego. Tłumacze mieli zakaz wnoszenia do bunkra telefonów komórkowych, ich laptopy zostały na stałe przytwierdzone do stanowisk roboczych, dostęp do Internetu ograniczono do jednego ściśle kontrolowanego komputera, wejścia do pomieszczeń strzegli zaś uzbrojeni strażnicy"
Powyższy opis, pochodzi z informacji dostępnych o filmie. Ale jaki jest "Kod Dedala"? Nie jest w nim kolorowo, ani bajecznie, chociaż początkowo tak wszystko wygląda. Dziewięciu najlepszych tłumaczy, zostaje wybranych by przetłumaczyć trzeci tom, a zarazem finałowy tom "Dedala" czyli "Człowiek, który nie chciał umierać". Dziewięcioro wybranych tłumaczy, zostanie zamkniętych na dwa miesiące w luksusowym bunkrze, pozbawieni zostaną telefonów, internetu, a także wiadomości ze świata. Wszystko po to, by finałowy tom Dedala nie uległ plagiatowi. Codziennie mają przetłumaczyć po dwadzieścia stron. Mają na to miesiąc, drugi zaś miesiąc mają na poprawki w tekście. Każdy z tłumaczy, uważa ten thiller za epokowy bestseler. Co może pójść nie tak? Gdy już wszyscy myślą a szczególnie wydawca że wszelkie środki bezpieczeństwa zostały zachowane. Dostaje wiadomość, która dotyczy książki "Pierwsze dziesięć stron nie należy do Ciebie". Oczywiście osoba ta, która wysłała tą wiadomość chce pieniędzy. Cień grozy, a także widmo podejrzeń pada na tłumaczy, bo to jest niemożliwe. Nikt nie zna tego dzieła, tylko oni mają z nim styczność, więc to na pewno ich sprawka. Tak uważa wydawca, bezwzględny, samolubny i sprzedający książki jak pasty do zębów.
Mogłabym pisać więcej na temat fabuły, ale nie będę. Dlaczego? Po co, zabierać tą przyjemność z tego filmu? Bez sensu. Nie ukrywam, początek mnie dość mocno wynudził, który był dość przewidywalny. Dopiero po pewnym czasie, akacja zaczyna się kręcić, zaczynają wychodzić na jaw pewne rzeczy. Zaczynasz wcielać się w rolę detektywa, a także domyślać się kto to może być. Bo to ktoś z tego bunkra jest... Całość zaburzać może widok, a nawet bardzo widok wydawcy znajdującego się w więzieniu. Tym bardziej, jest to dziwne że nie wiemy, z kim on rozmawia. A sprawa dotyczy wycieku książki, nad którą pracowali tłumacze. Czym dalej w las, tym coraz więcej drzew płonących spada. Coraz więcej oszczerstw, a także zbrodni zaczyna się pojawiać. Każdy zaczyna sobie skakać do gardeł, bo w wiadomościach które dostaje wydawca, znajdują się rzeczy, dziejące się w czasie wolnym osób zamkniętych w bunkrze. Coraz więcej niedomówień. Coraz większa presja. Coraz więcej osób chce uchwycić tą osobę. Bo nie dostaną zapłaty. Nawet dochodzi do samobójstwa, ale czy to aby na pewno, było przyznanie się do winy? Wątpliwe, nawet bardzo. Bo kobieta która, je popełniła była wykończona psychicznie i miała wszystkiego dosyć, może były to objawy depresji? Nie mnie to oceniać. Doskonała gra aktorska, połączona z doskonałym światem, który zazwyczaj każdemu z nas umyka. A są to przecież tylko, albo aż tłumacze. Genialne wyobrażenie tego, co dzieje się tego gdy zamyka się ludzi. A także do tego, czego są zdolni. Pięknie pokazane detale, szczególnie gdy do akcji wkracza Katerina Anisinova. Jej rola zasługuje na szczególną uwagę, bo nie tylko jest zjawiskowo piękna, ale wczuła się w tą rolę. A także to jak chciała poznać Rebece, a także odkryć to jak się czuła...
Wbijający w fotel thiller, z doskonałą obsadą. Mogę śmiało twierdzić że nie wiem, czy można by było jeszcze lepiej wybrać, niż tych aktorów którzy zostali obsadzeni. No i końcówka, miażdży wszystko! Nie raz i nie dwa, nawet nie wiem kiedy klęłam pod nosem. Samo tak już wychodziło, po prostu ten film to jeden z tych, które trzeba zobaczyć. A po nim, zmienisz zdanie na temat tłumaczy i zaczniesz, inaczej spoglądać na ich pracę. I gwarantuję, zaczniesz czytać tą drugą stronę, by poznać kto tłumaczył daną książkę. Ocena 9,5/10 .
Słyszałam sporo pochlebnych opinii o tym filmie, a teraz jeszcze Twoja! :) Nic tylko siadać do oglądania! Świetna recenzja, a obsada rzeczywiscie bardzo dobra!
A ja zwracam uwagę na tłumaczy. Cichy bohater, dzięki, któremu przekazany jest sens autora. O serialu nie słyszałam. Twoja recenzja mnie zaintrygowała.
Nie muszę oglądać tego filmu, by docenić pracę tłumacza - kończyłam studia filologiczne, zajmowałam się na nich tłumaczeniem i potem również sama, zawodowo, więc wiem, jaki to ciężki kawałek chleba.
Czuję się zaintrygowana. Bardzo. Fakt, ja w sumie kojarzę tylko najbardziej znanycy tłumaczy. Nie mają oni łatwej pracy i najczesieij to oni są oczerniani za kiepskie tłumaczenie. Niewdzieczna praca. Kinga
w wolnej chwili obejrzę - a w związku z wyjazdem narzeczonego mam sporo tych wolnych chwil, choć aktualnie wolny czas pochłaniają książki i dwa seriale: Riverdale i Sposób na morderstwo.
12 Komentarze
Zdecydowanie zaciekawiłam się po przeczytaniu tej recenzji. I chyba się skuszę
OdpowiedzUsuńFilm również miałam przyjemność obejrzeć i bardzo mi się podobał, tak jak i mojej drugiej połówce :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam sporo pochlebnych opinii o tym filmie, a teraz jeszcze Twoja! :) Nic tylko siadać do oglądania! Świetna recenzja, a obsada rzeczywiscie bardzo dobra!
OdpowiedzUsuńChętnie obejrze, by sama się przekonac ;) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńA ja zwracam uwagę na tłumaczy. Cichy bohater, dzięki, któremu przekazany jest sens autora. O serialu nie słyszałam. Twoja recenzja mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisana recenzja, totalnie zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńNie jestem człowiekiem, który ma czas na oglądanie czegokolwiek, także akurat tutaj się nie odnajdę.
OdpowiedzUsuńZwiastun mnie urzekł, mam zamiar zapoznać się z tą pozycją ;)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie. Szukam właśnie czegoś, co umili mi te długie wieczory zimowe.
OdpowiedzUsuńNie muszę oglądać tego filmu, by docenić pracę tłumacza - kończyłam studia filologiczne, zajmowałam się na nich tłumaczeniem i potem również sama, zawodowo, więc wiem, jaki to ciężki kawałek chleba.
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowana. Bardzo. Fakt, ja w sumie kojarzę tylko najbardziej znanycy tłumaczy. Nie mają oni łatwej pracy i najczesieij to oni są oczerniani za kiepskie tłumaczenie. Niewdzieczna praca. Kinga
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili obejrzę - a w związku z wyjazdem narzeczonego mam sporo tych wolnych chwil, choć aktualnie wolny czas pochłaniają książki i dwa seriale: Riverdale i Sposób na morderstwo.
OdpowiedzUsuńChcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.