Tak patrzę na to, jakie ostatnio zaległości mi się zrobiły, a miało być lepiej. Niby wszystkie książki przeczytane, ale ciągle czasu brak. Dobra zbyt krótko trwa! Szkoda że czasem rozciągnąć jej się nie da...A co by się stało, gdyby raptem w jednej chwili, wszystko zniknęło? Nastąpiła jedna wielka apokalipsa, czy było by istotne że kota nie nakarmiłam? Albo czy internet mi działa? Pewnie by była jedna wielka panika, strach i człowiek człowiekowi wilkiem, by się stał... Można gdybać, ale jeżeli chce się poznać uroki apokalipsy, można poczuć to na własnej skórze, czytając książkę "Ostatni". Która ma premierę za parę dni, o czym jest?
Barbarzyńskie morderstwo, jeden hotel i dwudziestu ocalałych. Jak można czuć się bezpiecznie, gdy morderca jest wśród nas?
Amerykański historyk – Jon Keller – jedzie na konferencję naukową do Szwajcarii. W trakcie dowiaduje się, że świat się kończy. W Waszyngtonie i kilku światowych stolicach doszło do ataku nuklearnego. Podczas gdy gasną światła cywilizacji, mężczyzna zastanawia się, czy jego żona Nadia i ich dwie córki wciąż żyją. Jon żałuje też, że zignorował ostatnią wiadomość od Nadii.
Oprócz Jona w hotelu znajduje się dwudziestu ocalałych. Z dala od najbliższego miasta walczą o przetrwanie. Pewnego dnia w zbiorniku na wodę pitną znajdują ciało dziewczynki. Oczywiste jest, że została zamordowana. Ktoś z mieszkańców hotelu jest zabójcą.
Jon zaczyna popadać w paranoję. Na własną rękę stara się prowadzić dochodzenie, aby odnaleźć mordercę. Seria dziwnych samobójstw, tajemnicze zaginięcia i nadprzyrodzone zjawiska nie są sprzyjającymi okolicznościami. Czy powinien zaryzykować wydostanie się z hotelu? Można tylko mieć nadzieję, że apokalipsa będzie mniej przerażająca…
Naszym głównym bohaterem jest Jon, mąż i ojciec, a także historyk. Pochodzi z Ameryki, ale musiał udać się do Szwajcarii na konferencję, która była dość istotna. Podczas tego pobytu, pada hasło że "Waszyngton upadł", wszyscy myślą że to żart i jak to atak nuklearny? Przecież to niemożliwe, niedowierzanie i raptem, każdy wpada w panikę. Próbując dodzwonić się do rodziny, znajomych, kolejne miasta i kraje padają, jak muchy... Ludzie w tym popłochu, zaczynają nie myśleć logicznie, próbują dostać się na lotniska, zaczynają siebie tratować, zaczynają rządzić wszelkie ludzie emocje. Od strachu, niedowierzania, aż po obłęd... W hotelu, którym zatrzymał się John, pozostaje garstka ludzi. Którzy postanawiają tam pozostać i przeżyć jakoś, wśród nich są dzieci... Mają zapasy, więc musi to się udać. Mają zapasy żywności, elektryczności także, no i każdy z nich coś umie. Mają na pokładzie kucharza, złotą rączkę, lekarza i wielu innych specjalistów. Co może w takim wypadku pójść nie tak? Otóż, wystarczy odnaleźć zwłoki w zbiorniku na wodę. I zaczynają padać oszczerstwa, w adresie do innych. A także, każdy patrzy na drugą osobę wilkiem, bo przecież zabójca tu jest. Ale kto? I tu właśnie, Jon zaczyna prowadzić swoje małe śledztwo, z większymi wzlotami i upadkami. Parę rzeczy uda mu się odkryć, ale czy aby na pewno tak było?
Zacznę od tego, jak jest napisana, bo zasługuje to na spore oklaski. Napisana w formie pamiętnika, dzień po dniu. Dzięki czemu czujemy się, jakby tam byśmy byli, a także bardzo lekko się czyta ją. Płynie się przez całą książkę, nawet nie wiadomo kiedy, zaczyna się docierać na sam koniec książki. Ona pochlania, nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć i wypuścić ze swych objęć. Jak raz przysiądziesz, tak zostaniesz... Będzie jeszcze tylko jedna strona, jeszcze jeden rozdział, aż nastąpi koniec... Kolejna rzecz to bohaterowie, mamy tutaj amatora detektywa, typową niedostępną sukę, pannę która udaje niedostępną a zarazem miło z każdym spędza noc, no i żartownisia. I bym zapomniała, o pani co chce robić za terapeutkę ale coś jej nie wychodzi. Tak w skrócie, mogę opisać paru bohaterów. Kolejna rzecz to emocje, ich jest tu całe mnóstwo i aż sama zaczynałam się na tym łapać, że zastanawiałam się "A co ja bym zrobiła?". Parę razy tka było, nie byłam w takiej sytuacji, więc gdybać nie będę... Ogólnie całość bardzo fajnie, przystępnie i porywająco napisana. Wciąga za kołnierzyk, ocena 9/10.
10 Komentarze
Historia niczym "Dziesięciu Murzynków" Agathy Christie. W ostatnich latach zmienili tytuł na "I nie było już nikogo". Chętnie przeczytam. Uwielbiam takie mroczne zagadki :-)
OdpowiedzUsuńMam już ten tytuł u siebie i liczę na to, że bardzo mnie wciągnie.
OdpowiedzUsuńO! Zapowiada się bardzo ciekawie. zapisuję ja na liście.
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś czytałam o tej książce i chyba naprawdę muszę się za nią zabrać, bo mnie zainteresowałą :)
OdpowiedzUsuńCiekawie zapowiada się ta książka, choć początkowo myślałam, że motyw z grupka ocalałych jest oklepany, tu wydaje się być ciekawie wykorzystany
OdpowiedzUsuńTa książka brzmi bardzo kusząco! A co do zaległości, nie martw się, chyba każdy pod koniec roku się zorientował, że brakuje czasu na wszystkie posty i pomysly :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się interesująco i z przyjemnością dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam recenzję tej książki i to o całkiem innym brzmieniu... Dobrze jest złapać inny punkt widzenia. ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ją zamiar przeczytać, teraz widzę, że muszę to zrobić koniecznie, jestem bardzo ciekawa! Dzięki za polecenie 😁
OdpowiedzUsuńŻebym ja tylko miała czas na książki, to chętnie bym przeczytała... :)
OdpowiedzUsuńChcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.