"Debeściara" od Ewy Pirce. Czy to prawdziwa debeściara?









   Moje pierwsze spotkanie z twórczością, Ewy Pirce a jakże owocne. Dlaczego? Bo czytając, jej najnowszą książkę „Debeściara” płakałam jak opętana przez demona ćmy, zabitej kapciem. Ile można czytać, tych samych melodramatów, albo wyciskających łzy romansów czy jakiś innych ckliwych historyjek. No ile? Według niektórych autorów, aż do usranej śmierci. Bo wydają coraz więcej, często te książki to nawet wydane nie powinny być, a piszą, bo każdy może. Niekoniecznie są to dobre książki, czasem takie gnioty, że można, zbijać nimi muchy tylko i wyłącznie. Dlatego zalewa nas, masa książek, które nie mają nic wspólnego z książkami. Co do „Debeściary”, główna bohaterka przypomina mi Alvinę Knightly. O tych książkach, mgliście czytać w tych wpisach SZALONA  & ZŁA. Nie rozpisując się na temat Alviny, bo ją kocham. I z naszą główną bohaterką z książki Ewy, ma wiele wspólnego. A mianowicie, uwielbia pakować się w tarapaty, czego dotknie zaraz robi sobie krzywe. Gada jak najęta, a do tego ma tak cięty i sarkastyczny język, że aż miło! W obu książkach mamy lekki wątek erotyczny.












Monika nie ma szczęścia w życiu… Kot złośliwie wchodzi jej pod nogi, prysznic zacięcie atakuje zimną lub gorącą wodą, praca nie chce jej znaleźć, a wredne współlokatorki tylko dolewają oliwy do ognia. Niech je szlag! Albo lepiej: niech im tipsy odpadną!
Jednak pewnego dnia los stawia na jej drodze nieziemsko przystojnego mężczyznę, który ku zaskoczeniu wszystkich okazuje dziewczynie swoje zainteresowanie. Wkrótce potem Monika znajduje wprost idealną pracę, do której nie ma za grosz kwalifikacji, choć jakimś cudem zostaje przyjęta.
Lecz czy ta dobra passa szybko się nie skończy? Zwłaszcza kiedy pracodawcy odkryją, że jej CV niewiele ma wspólnego z nią samą, a nowy amant przekona się, że życie nowopoznanej to pasmo porażek…
Dziewczyna staje na rzęsach, aby zachować twarz, mimo iż wpadka goni wpadkę, a wiatr wieje jej w dekolt. Ale przecież z każdej krępującej sytuacji można wyjść obronną ręką (albo ponętną piersią, jeśli mowa o częściach ciała), znaleźć wytłumaczenie, nawet jeśli trzeba nagiąć prawdę… Ale tylko ociupinkę!
Jednak czy to wystarczy, aby wyjść na prostą w świecie, który najwyraźniej sprzysiągł się przeciwko niej i na każdym kroku jej o tym przypomina? Dobrze chociaż, że ma nieodparty urok osobisty (nie zaprzeczajcie!) i nie należy do tych, które chętnie nadstawiają drugi pośladek...













     Wracając do sedna, czyli do książki „Debeściara”, naszą główną bohaterka jest Monika. Kobieta, której bliżej do trzydziestu trzech wiosen i jesieni, niż do dwudziestu ośmiu zim, co skrzętnie ukrywa i zaniża swój wiek. Na domiar złego, cały czas żyje jak studentka, mieszka ze współlokatorkami Sandrą i Dżesiką. Nazywa je swoimi przyjaciółkami, ale bardzo wiele im brakuje do tego miana, żyje z nimi, bo taniej wychodzi to dla niej. Na domiar złego, rodzice przykręcili kurek z pieniędzmi, więc musi zabrać się do szukania pracy. Ale podczas tworzenia swojego życiorysu, dla potencjalnego pracodawcy, tworzy sztukę teatralną. Do tego, Dżesika z Sandrą dogryzają się jej, że z takim wyglądem, ciałem i ubiorem jak zakonnica nie znajdzie męża, nie to, co one. Tak dla wyjaśnienia, obie uwielbiają eksponować swe ciało, wyznając przy tym zasadę im mniej materiału tym lepiej dla mężczyzn. Do tego uwielbiają wszystko, co sztuczne.
Monika nie szczędzi na nich języka i zawsze ma na obie, swoje współlokatorki ciętą ripostę. Nie pozostaje im, nigdy dłużna, no chyba, że pożycza parówkę z lodówki dla swego kota. Bo nie wspomniałam, ale ona posiada kota. Ten zaś, zachowuje się jak opętany kot. Dlaczego? Bo jest zwyczajnym wcieleniem zła, w pełnym słowa tego znaczeniu. Zawsze robi jej wszystko po złości...
Gdy Monika, pragnie zmiany i chce iść pobiegać do parku. Bo chce zgubić trochę swego ciałka, w końcu słowa Dżesiki trafiły ją, spotyka ogromnego psa, który ją napada. Dziewczyna traci przytomność i wraca do domu, bez spodni w samych majtkach, ale z nieznajomym przystojnym mężczyzną.










    Co się wydarzy dalej? Nie zdradzę. Nie napiszę. Bo to trzeba przeczytać samemu, ale uwaga uwaga! Paczka chusteczek musi być w zasięgu waszego wzroku i ręki, gwarantuję, że nie raz się przydadzą. Dlaczego? Bo co chwilę, będziecie mieć niekontrolowane napady śmiechu. Jest to książka z jajem i to ogromnym! Całą przepłakałam, czekałam co będzie dalej i nie zawiodłam się ani razu. Nasz bohaterka, to chodzące nieszczęście, kochające wszelkiej maści wpadki i tarapaty. Gdzie się nie obróci, tam spotyka ją nieszczęście i czasem, zachowuje się jakby brakowało jej piątej klepki, nie da jej się nie lubić. To ten typ, co nawet jak ci powie, że masz spadać to i tak pięknie brzmi. W książce mamy lekki wątek erotyczny, ale nie jest on nachalny i tandetny, jest okraszony ogromną dawką śmiechu. I wierzcie mi, w łóżku można także żartować. Przezabawna, lekka i idealna na nadchodzący okres! I co najważniejsze, idealna, by zapomnieć o wszystkim. Ocena 10/10!









Prześlij komentarz

5 Komentarze

  1. Bardzo podoba mi się w jakim stylu jest wydana ta książka, a treść ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakże mi brakowało w ostatnim czasie tego typu zabawnych książek. Oczywiście widziałam zapowiedź "Debeściary", ale nie spodziewałam się, że czytelnicy mogą płakać przy niej ze śmiechu. Dobrze, że przeczytałam Twój wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa pozycja książkowa na letni leniwy wieczór. Może być naprawdę interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba skusiłabym się na taką lekturę, ostatnio czytam zbyt poważne tematy, a takie oderwanie byłoby bardzo przyjemne :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Póki co w bibliotece jeszcze jej nie ma, ale może ją kupię...pomyślę, bo na pewno chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.