Literatura obozowa ma to do siebie, czy się chce, czy nie, ona wciąga. Wiem, brzmi to okrutnie, a zarazem bardzo dziwnie. Ale ta literatura wciąga, uzależnia i chce się więcej. Aktualnie na rynku wydawniczym mamy swoiste boom na te książki. Niektóre osiągają zawrotne ceny, bo przecież wznowień nakładu nie ma. Lecz tylko niektóre, wbijają w fotel i serwują nam ogromną dawkę emocji.
Świeżo po lekturze „Dzieci z Pawiaka”, napiszę szczerze, nie zawiodłam się. Sylwia Winnik, genialnie uchwycą tę całą machinę, a zarazem nie narzuca w swoich książkach, swojego zdania. Pozostaje bezstronna, daje swoim bohaterom by to oni grali główne skrzypce. Czytając jej najnowsze dzieło, miałam ciarki na całych rękach. Bo to temat dzieci. Dzieci, które zostały zamknięte w więzieniu, za co? Za życie. Za chęć pomocy. A często, za niewinność. Czas wojny był okrutny, ale bardzo mało mówi się o dzieciach z tamtego okresu. Lubię podczytywać o nich więcej, bo mało tych książek. „Dzieci z Pawiaka” ukazuje nie tylko mroczną stronę, ale także jak wojna, oddziaływała na ich życiu. Czasem są to straty w rodzinie, a czasem w psychice.
Nie napiszę, że książkę czyta się jednym tchem, bo byłoby to kłamstwo. Książkę dozowałam sobie, czytałam ją przez ponad tydzień. Średnio jeden lub półtora rozdziału na raz. Nie więcej dlaczego? Zbyt wiele emocji tam jest. Zbyt wiele rzeczy naraz, a nie chciało mi się rzucać mięsem.
Mamy tu nie tylko obraz Pawiaka, ale także obraz, gdzie rodzice tych dzieci byli w obozach. Czyli wszędzie.
Zazwyczaj w takich książkach mnie irytuje, gdy przypisy są na samym końcu. Jeżeli jest jakiś odnośnik do przypisu, znajdziemy go na samym dole strony. Mamy tu ogromną masę zdjęć, ale i także ogromny bagaż emocji. Książka warta przeczytania i nie tylko dlatego, bo dotyczy tematyki wojennej. Ale także dlatego, że o tym nie mówi się głośno, bo w tej wojnie dzieci odgrywały ogromne znacznie. Co udowadnia ta lektura. Ocena 9/10.
Świeżo po lekturze „Dzieci z Pawiaka”, napiszę szczerze, nie zawiodłam się. Sylwia Winnik, genialnie uchwycą tę całą machinę, a zarazem nie narzuca w swoich książkach, swojego zdania. Pozostaje bezstronna, daje swoim bohaterom by to oni grali główne skrzypce. Czytając jej najnowsze dzieło, miałam ciarki na całych rękach. Bo to temat dzieci. Dzieci, które zostały zamknięte w więzieniu, za co? Za życie. Za chęć pomocy. A często, za niewinność. Czas wojny był okrutny, ale bardzo mało mówi się o dzieciach z tamtego okresu. Lubię podczytywać o nich więcej, bo mało tych książek. „Dzieci z Pawiaka” ukazuje nie tylko mroczną stronę, ale także jak wojna, oddziaływała na ich życiu. Czasem są to straty w rodzinie, a czasem w psychice.
Nie napiszę, że książkę czyta się jednym tchem, bo byłoby to kłamstwo. Książkę dozowałam sobie, czytałam ją przez ponad tydzień. Średnio jeden lub półtora rozdziału na raz. Nie więcej dlaczego? Zbyt wiele emocji tam jest. Zbyt wiele rzeczy naraz, a nie chciało mi się rzucać mięsem.
Mamy tu nie tylko obraz Pawiaka, ale także obraz, gdzie rodzice tych dzieci byli w obozach. Czyli wszędzie.
Zazwyczaj w takich książkach mnie irytuje, gdy przypisy są na samym końcu. Jeżeli jest jakiś odnośnik do przypisu, znajdziemy go na samym dole strony. Mamy tu ogromną masę zdjęć, ale i także ogromny bagaż emocji. Książka warta przeczytania i nie tylko dlatego, bo dotyczy tematyki wojennej. Ale także dlatego, że o tym nie mówi się głośno, bo w tej wojnie dzieci odgrywały ogromne znacznie. Co udowadnia ta lektura. Ocena 9/10.
6 Komentarze
Ja przyznaję, że nie lubię tego tematu i z własnej woli nie sięgam po takie książki.
OdpowiedzUsuńRaczej to nie jest tematyka dla mnie. Próbowałam przeczytać kiedyś podobną książkę, ale mnie męczyła.
OdpowiedzUsuńTematyka wojenna jakoś nie jest w moim guście. Ale mój ma I owszem przeczyta.
OdpowiedzUsuńKsiążka poruszająca bardzo ważny temat historyczny. Chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńDla osób lubiących historie super! Jednak, ja odpadam :) wolę inne gatunki
OdpowiedzUsuńJa cyklicznie zaczytuję siew literaturze wojennej i obozowej. Ten temat od podstawówki się za mną ciągnie, a dokładniej od wycieczki szkolnej do Auschwitz.
OdpowiedzUsuńChcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.