ROCK CHICK "Zabójczy kusiciel" czy wykusił i zakusił?




 


    Zaczytując się w literaturze obozowej, która lekka nie jest. Uwielbiam mieć lekką odskocznię. Taką gdzie mogę pośmiać się, trochę poprzeklinać, a przy okazji, nie wymaga ode mnie tego, bym zanadto myślała nad taką książką. A dodatkowo, musi mnie ona porwać od pierwszych stron. Co jest dość ciężkie, bo nawet jeżeli, uwielbiam jakąś daną autorkę, potrafi zamęczyć...





    Ale dziś nie o takiej książce, która mnie zamęczyła. Co to, to nie. Kristen Ashley to autorka, która może poszczycić się, mega lekkim piórkiem. Które nawet największego ponuraka urzeknie, porwie i rozbawi. Kolejny, bo to już czwarty tom, cyklu „Rock Chick". Najnowsze jej dzieło, czyli „Zabójczy kusiciel”, ukazała się nakładem wydawnictwa Akurat i premierę miała osiemnastego listopada. O poprzednich pisałam tutaj i tutaj. Trzeciego tylko nie czytałam, ale uwaga, można je czytać niezależnie. Nawet jeżeli poprzedniego się nie zna. Autorka tak nakreśla i streszcza bohaterów, że bez problemu wdepniemy w ten świat. A jaki on jest? Na pewno, możemy liczyć na pikantny romans. Z lekką nutą erotyki, która nie razi po oczach. O czym ona jest?













Jules Lawler angażuje się w pomoc potrzebującym. Jako pracownica opieki społecznej pilnuje dzieci z ulicy, by nie stoczyły się na dno. W Denver, w którym aż roi się od dilerów narkotyków i drobnych złodziejaszków, nie może narzekać na brak podopiecznych.

Vance Crowe jest jednym z najbardziej cenionych członków zespołu detektywistycznego Nightingale Investigations. Seksowny jak diabli, rdzenny Amerykanin, którego znakiem rozpoznawczym są muskularny tors i zawadiacki uśmieszek, cieszy się nieustającym zainteresowaniem płci przeciwnej.

Jules ma na pieńku z bossami przestępczego półświatka. ale Vance stawia sobie za punkt honoru, żeby nie spotkało jej nic złego - zwłaszcza że dzieciaki, z którymi Jules pracuje, przypominają Vance’owi jego własne dzieciństwo. I choć dziewczyna potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo i wie, jak radzić sobie z typami spod ciemnej gwiazdy, to nie pogardzi towarzystwem długowłosego przystojniaka. Tym bardziej, że ją i Vance’a - w myśl powiedzenia, że przeciwieństwa się przyciągają - łączy niewytłumaczalnie silna chemia. Co prawda takich jak on, którzy w relacjach z kobietami wyznają zasadę: „zdobyć, zaliczyć, porzucić”, Jules woli trzymać na dystans, to jednak Vance przez lata przyzwyczaił się, że od życia zawsze dostaje to, czego chce. Czy tym razem będzie tak samo?





    Nie będę powtarzać się i nie będę opisywać fabuły. Wystarczająco dużo zdradza już, opis pochodzący od wydawcy. Jak łatwo się domyślić, mamy tutaj wątek niby rockowy, ale czy tak do końca? Bo czy ktoś, że jeździ na motocyklu, tworzy, że jest rockmenem? Nie zawsze. Więc tutaj, można by się spierać pod paroma względami. Ale pomijając to, książka ma wątek po rachunkowy, mamy tutaj strzelaniny, watek miłosny i narkotyków. Dorzućmy do tego, narwaną kobietę, która chce za dużo na raz. I mężczyznę, który zmiękczy jej serce i mamy cały zarys książki. Niezobowiązująca, lekka i nie zmuszająca nas do myślenia. Taka na raz lektura. Nie nazwę jej, książką wysokich lotów, bo pisząc tak o erotyku, kłamałabym. Jest to idealna książka dla szukających czegoś niezobowiązującego. A fanki niegrzecznych książek? No cóż, przemilczę to.


Prześlij komentarz

5 Komentarze

  1. Mało sięgam po takie książki, ale czasami lubię taką odskocznię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra lektura na zimowy wieczór, można się zrelaksować i przynajmniej na chwilę zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może i będę miała trochę czasu na przeczytanie tej książki. Ponieważ bardzo mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja raczej po takie książki nie sięgam :) Zdecydowanie wolę coś lżejszego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię kiedy serie można czytać w dowolnej kolejności, bo jest tylko lekkie nawiązanie pomiędzy kolejnymi tomami. Tej jeszcze ne czytałam.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.