Książka kontra film. Pięcioro dzieci i coś...



 


    Edith Nesbit, raczej każdy kojarzy. A nawet jeżeli nie, pewnie nie raz, spotykaliście się z jej twórczością. Niewiedząc o tym. Napisała takie książki jak „Pięcioro dzieci i coś”, „Opowieści upiorne” czy też „Pociągi jadą do taty". Jej książki to klasyki. Jej dzieła kładzie się koło Beatrix Potter, obie to brytyjskie autorki. Ale skupimy się dziś, na jej jednym dziełu „Pięcioro dzieci i coś". A także na filmie, które niedawno ujrzało światło dzienne, czyli „Czworo dzieci i coś". O filmie pisałam tutaj.



    Co do książki, nie będę ukrywać, ale jest to słabe tłumaczenie. Dla dzieci będzie to magiczna historia, bo ma w sobie wiele z fantastyki. Więc szybko, podłapią ten klimat. Ale gdy, przeczytałam ją, jeszcze raz, jako dorosła, stwierdzam brakuje jej wiele. Nie ma w niej takiej magi, jaką kiedyś miała. Czyta ją się lekko i przyjemnie. Ale to by było na tyle, nie ma takie efektu wooow. Zabrakło tych fajerwerk, na jakie się nastawiłam. Jeżeli, przeczytamy ją dziecku, macie gwarancję, że urzekną ich te podróże w czasie. Będzie słuchało i wciągnie się w ten świat. Co do fabuły książki, patrząc na to z perspektywy czasu, słabo...







    Co do filmu, męczył mnie w nim lekko dubbing, jest dość specyficzny. Początkowo jest dziwnie, ale czym dalej oglądamy, mija te wrażenie. Ale całość, wypada fenomenalnie! Wciąga bardzo szybko, nawet jeżeli film się już oglądało, chce się go obejrzeć jeszcze raz. I urzeka, za każdym razem, postać Piaskoludka. Który jest fenomenalnie zrobiony! Mamy tutaj pełną gamę emocji. Rodzinne dramaty, ale i nie tylko. Bo i nawiedzonego faceta, który chce coś dla siebie... I teraz,
możemy cieszyć się tym filmem w domowym zaciszu. 
Premierę miał 19 listopada. 







    Jak bardzo łatwo się domyślić, film wygrywa. Dlaczego? Nie dlatego, że możemy iść na łatwiznę i obejrzeć go. Ale dlatego, że z przyjemnością go się ogląda, wciąga i wywołuje uśmiech. A książka? No cóż, to jakąś plaga ostatnio. Bo adaptacje filmowe książek, okazują się lepsze, niż się zakłada...





Prześlij komentarz

6 Komentarze

  1. Fajnie, że tym razem film okazał się lepszy, ale ja chętniej obejrzałabym bez dubbingu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe porównanie. Ja jednak jeśli obejrzę film zazwyczaj nie mam już ochoty na czytanie książki

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy11:46

    Nie widziałam tego filmu, ale chętnie go obejrzę :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. O, lubię filmy na podstawie książek, bo bardzo fajnie się porównuje oba te dzieła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwie sie, bo kiedy w dziecinstwie czytalam "Piecioro dzieci i cos" bardzo mi sie ksiazka podobala. Nie obejrze filmu, ale niedlugo przeczytamy ksiazke razem z synem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie widziałam tego filmu, ale chętnie go obejrzę. Wydaje się ciekawy

    OdpowiedzUsuń

Chcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.