Są takie książki o których, chciałoby się napisać coś. Ale z drugiej strony, zastanawiam się, czy one aby na pewno zasługują na pełną recenzję. Dlaczego? Bo niektóre to są takie typowe gniotki literackie. Których ma się dosyć, po pierwszych pięćdziesięciu stronach. Albo są tak dobrymi książkami, po których przeczytaniu, zastanawiam się jak ująć to słowem pisanym. Szczególnie tak mam przy poradnikach, które pokazują, że się da. I można, znacznie więcej wyciągnąć. Dlatego też, nie lejąc wody i nie rozpisując się, aż za bardzo, postanowiłam zrobić takie mini recenzje. Gdzie w paru zdaniach, ugryzę temat. Podam parę argumentów, uzasadnię swoją decyzję i szybko streszczę ci fabułę, bez żadnego spojlera.
„Dzieciństwo do poprawki” to jedna z tych książek, które są mi cholernie bliskie. Dlaczego? Bo moje dzieciństwo nie było idealne. Odcisnęło na mnie, swoje ogromne piętno, gdzie pojęłam to jako dorosła już kobieta. I nie rozumiałam tego, aż do czasu... A także, jak zmienić to i zacząć działać w tym kierunku. Niestety, jeżeli sami nie zauważymy pewnych rzeczy, nie mamy możliwości tego zmienić. Ta książka jest bardzo potrzebna. Po pierwsze, by rozliczyć się z przeszłością. Po drugie, by spojrzeć na siebie z całkiem innej perspektywy i dostrzec te minimalne szczegóły, które nam umykają. A po trzeci, by iść do przodu. Bardzo ważna książka, mająca niewiele stron, napisana bardzo łatwym do zrozumienia językiem i szybko przyswoimy do siebie, wiedzę i mądrości z niej płynące. Dodatkowo znajdziemy w niej notatnik, by zapisać wszystko, co ważne. Nie przeczytamy jej naraz, polecam ją rozłożyć w czasie i powoli łaknąć tę wiedzę.

Typowo kobieca literatura. Drugie spotkanie z twórczością tej autorki i ostatnie. Dlaczego? Nim zdążyłam porządnie wgryźć się w książkę, poznałam zakończenie. Które niestety, nie zaskakuje i nie tworzy jakiegoś wielkiego polotu. Oczekiwałam po niej czegoś, znacznie więcej, niż idący utartym schematem szlak. Zawiodłam się okrutnie, ale jeżeli dostaniecie ją, przeczytajcie, zobaczycie o czym piszę.
Martwy ptak/ Maciej Kaźmierczak
Ile to ja się nasłuchałam, że ta książka jest tak dobra i wspaniała. Czytając ją, miałam wrażenie że to całkiem inna książka, niż wszystkie znajome czytały. Dlaczego? Szła mi okrutnie słabo, fabuła jak za karę, przerysowane postacie i silący się autor, byle było strasznie. Szczerze? Straszniej jest, gdy chłop po całym dni, zdejmuje skarpetkę z nogi. Niż ta książka… Jeszcze do tego, główna bohaterka jest studentką ASP i uwielbia, wszelką dramaturgię, przedstawiać na rysunkach. Oczywiście, że niby władają nią, jakieś tajemnicze emocje itp. Takie silenie się na sensację. I nie da się, tej dziewczyny polubić, jedynie współczuć, że została tak wykreowana... Motywy ptasie. Wkładanie ptaków do gardeł itp. Przypomina mi się jedno, skoro wiadomo że dany autor, pozostawia w książce ziarnko prawdy. To jakie tutaj jest? Nie chcę tego wiedzieć, ale przeraża mnie. Że sadyzm w książkach jest tak przedstawiony. Nudna, flegmatyczna i przewidywalna aż za bardzo… Nie polecam, szkoda czasu na nią.
Warzywa na balkonie
Wyhodowanie pomidora czasem, jest gorzej niż pomalowanie pomieszczenia. Szczególnie gdy jest się laikiem, takim jak ja. Po tej książce wiem znacznie więcej. Zaczynając, od podstawowych błędów ogrodniczych (sporo mam ich), a skończywszy jak sadzić warzywa, by się nie pogryzły i rosły. Mało tego? To autor dorzuca wszelkie cenne rady, jak i w czym sadzić. I dlaczego tak, a nie inaczej. Po prostu czarno na białym, przystępnym językiem, cały poradnik napisany.
Wege dzieci/ Katarzyna Gubała
1 Komentarze
Sama miałam sytuacje w której książka bardzo uwielbiana przez masę osób, mnie totalnie nie poduszka aż zastanawiałam się czy aby czytaliśmy tę samą książkę? :( Trudno...zdarza ale, ale więcej po tego autora nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńChcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.