Zmysły/ Ilona Gołębiewska

 




    Poprzednia książka Ilony Gołębiewskiej wywarła na mnie pozytywne odczucia. Dlatego też z nieukrywaną przyjemnością sięgnęłam po jej najnowsze dzieło, jakim jest „Zmysły”. Parę dni temu książka miała premierę i jest to idealna lektura na leniwe popołudnie, albo po prostu na szybkie zapomnienie o otaczającym nas świecie. Albo i na plażę, chociaż nie ukrywam, że gdy raz do niej przysiądziesz, połkniesz ją na raz. A ona zawładnie twym sercem na całego i będziesz się zastanawiać co dalej. Jak losy naszych bohaterów się potoczą i dlaczego właśnie tak…







    Jest to druga książka tej autorki (wcześniej czytałam jej krótkie opowiadania), gdzie mam okazję poznać styl Ilony i mam małą zagwozdkę: czy ona z każdą książką ma coraz lepszy warsztat, czy to tylko moje odczucie. Dlatego, muszę sięgnąć po jej pierwszą książkę i odkryć tę tajemnicę, która zjada mnie od środka. Ale wracając do samej książki…

Naszą główną bohaterką jest Eliza, szczęśliwa narzeczona Roberta, która mieszka z nim w przepięknym, przestronnym mieszkaniu, ale… No właśnie, jest jedno “ale” – oni się ciągle mijają. Za każdym razem wypomina jej, że gra w zespole muzycznym. Robi to z pasji, lecz on tego nie rozumie. Uważa, że powinna zająć się pracą za biurkiem i jego firmą. Tylko tutaj maluje się “idealny” obraz Roberta, człowieka bez żadnej pasji i żadnych zainteresowań. Dlatego skutecznie i na każdym kroku, próbuje dopiec Elizie, bo ma zainteresowania i pasje…

Robert zaczyna popadać w jakieś dziwne problemy. Znika z dnia na dzień. Awanturuje się i zaczyna kłamać. Nawet wtedy, gdy to jego wina, obwinia Elizę. Jednego dnia zostają zaproszeni na obiad do jego rodziców. Pech chce, że Eliza wraz ze swoim zespołem gra wtedy koncert w Lublinie. Po występie cały zespół wpada na pomysł, by udać się do Kazimierza bo to rzut beretem. Niestety, ona nie może. Musi wracać, bo on czeka, i ten felerny obiad…

Zespół szybko wynajmuje samochód, pakują dziewczynę i jedzie. Niespodziewany objazd na drodze krzyżuje jej plany. Jezdnia została zablokowana przez drzewo. Służby porządkowe podpowiadają jej, by jechała przez las. I tak też robi. Czy zdąży? No cóż… Na domiar złego łapie gumę w oponie i jest uziemiona, bo telefon nie ma zasięgu. Do głównej szosy jest kawał drogi i zero ludzi. Gdy jest już zdesperowana i nie wie co dalej, znikąd pojawia się mężczyzna. Pomimo przerażenia, jakie maluje się na jej twarzy, bo jest cały zakrwawiony, przyjmuje jego pomoc. W podzięce musi go podrzucić. Na odchodne ją całuje… Tak właśnie poznaje Natana – chłopaka, który ma bardzo, ale to bardzo wiele sekretów. Nie dość, że po tym spotkaniu nasza Eliza będzie się zastanawiać co z nim dalej, to jeszcze raz spotka go przez przypadek…






    Lekka, przyjemna lektura – szybki relaks gwarantowany. Jest to jedna z tych książek, gdzie zakończenie zaczyna cię kręcić i chcesz dojść do niego jak najszybciej. Ale tutaj autorka powoli zaczyna wyciągać asy z rękawa. Aż pojawia się karta z przeszłości, która burzy cały ten spokój i idzie jak tsunami po całości i po wszystkich. Zasiewa ziarenko niepokoju i zarazem chce namieszać, ale tak porządnie.

Jedno jest pewne, ba, sama tak miałam. Gdy już myślałam i wiedziałam, jakie będzie zakończenie, zaraz pojawiało się coś nowego i nie dało się dotrzymać żadnych domysłów aż do końca lektury. Jestem pewna, że pokochasz tę książkę, nie tylko ze względu na akcję, która jest na plus, ale i za teksty, które są tak unikalne, że płakałam ze śmiechu. Ludzie w komunikacji miejskiej patrzyli na mnie jak na kosmitę. Trudno, czytałam bardzo dobrą książkę.

Ocena: 10/10




Prześlij komentarz

2 Komentarze

  1. Ludźmi z komunikacji nie ma co się przejmować. Ja kiedyś rżałam ze śmiechu w gabinecie zapominając że drzwi otwarte. Wchodzący pacjent myślał że płaczę :D Za moich czasów bywało, że można było poczytać w pracy :D Lubię rozkręcające się książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrzę na tą książkę i jakoś mi się ta okładka kojarzy z "to tylko przyjaciel' ;O

    OdpowiedzUsuń

Chcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.