Czy tego chcemy, czy też nie, wspomnienia zawsze pozostaną z nami? Są jak twór albo i stwór, który tkwi głęboko utkwiony wewnątrz nas i czeka na swe magiczne przebudzenia. Tylko, dziwnym trafem, chętniej powracamy do tych bolesnych wspomnień, które ryja nam przysłowiową banię. Przez które, czujemy się znacznie gorzej i chodzimy przygnębieni. Dlaczego, tak się dzieje? Rozwiązania są dwa. Pierwsze, bo lubimy sami siebie okaleczać i otaczamy się niewłaściwymi osobami. Druga kwestia, zapach, muzyka i coś jeszcze nas skierowało w stronę tych wspomnień. Jedną z taką nowości, która nas nakieruje na te wspomnienia, które nie zawsze są pełne entuzjazmu...
Sięgając po nowość Dominiki Van Eijkelenborg, byłam pełna entuzjazmu i pozytywnie nastawiona. Bo opis, sam w sobie jest bardzo, ale to bardzo ciekawy. Pobudza wyobraźnię czytelniczą i daje nam pole, by dopowiedzieć sobie, co będzie się tam działo dalej. I tak też zrobiłam, zresztą przeczytaj także ten opis.
„Rzeczy, które robimy w ciemności” to poruszająca opowieść o najbardziej skrytych zakątkach duszy i bolesnych wspomnieniach, które zostają na zawsze.Przyjazd Joanny do Holandii miał być celebrowaniem jej kolejnego sukcesu artystycznego. Jednak jedno spojrzenie na zdjęcie w lokalnej gazecie przywróciło wspomnienia i odmieniło wszystkie jej plany. Rozpoznanie nie było trudne. Takiego bólu się nie zapomina.Codzienność Lii to praca z ludźmi, szukanie tematów i kolejne decyzje dotyczące założonego i prowadzonego przez nią czasopisma. W domu zaś rozładowywanie napięć między nastoletnim synem Jasperem a pochodzącym z Polski partnerem, Tomaszem. O ile Tomasz wykazuje dużą cierpliwość, to Jasper nie ukrywa swojej wrogości.Pewnego dnia Jasper nie wraca do domu na noc. Zostaje porwany.Joanna rusza tropem notatki prasowej. Konfrontacja z przeszłością uwalnia demony, które dotąd czyhały w cieniu. Lia prowadzi własne śledztwo i odkrywa więcej, niż mogła się spodziewać. Przeszłość i teraźniejszość zaczynają się przeplatać i nie ma już od nich ucieczki.
I co? Brzmi bardzo dobrze, co nie? Więc ostudzę twój zapał, bo książka jest przeciętna. Niestety albo stety. Była mocno rozwleczona, flegmatyczna i oczekiwałam od niej czegoś więcej. Przez pierwsze dwieście stron, myślałam sobie to pewnie się zmieni. Lecz, czym bardziej wchodziłam w ten las, zastawałam Saharę... Albo inaczej, wykarczowany las, który obdarł mnie z jakichkolwiek złudzeń, że to będzie, dobra książka. Otrzymujemy, potężny grubaśny tom, który jest naszpikowany bardzo szczegółowymi opisami (zanudzającymi), a także, niepotrzebne mieszanie postaci. Gdzie, przy kolejnej osobie idzie się pogubić. Tu jedna z kobiet, nosi polskie imię, tu druga ma całkiem inne. Ktoś ma dziecko. Ktoś coś przeczytał i wspomnienia powróciły. Do tego, szalejący nastolatek, nabuzowany hormonami i mający okres buntu. Matka niepotrafiąca do niego dotrzeć. Dodatkowo temat narkotyków, a także problemów z prawem się przewija. Z drugiej strony, były mąż. I tak w kółko się wszystko kręci. Nie twierdzę że to zła książka. Bo jak wiadomo, znajdzie ona swojego odbiorcę i zarazem, czytelnika idealnego. Do mnie ta książka nie przemawia, byłą lekką torturą dla mnie, więc ci nie polecę ci jej. Ocena to 5/10.
1 Komentarze
Fakt, początek za bardzo rozwleczony i każda postać z przeszłością, choć chyba tylko o jednym gościu nie było nic z przeszłości ;)
OdpowiedzUsuńChcesz skomentować? Super! Chcesz wkleić link? Zastanów się dwa razy, czy sama to też lubisz u siebie? SPAM nie jest mile widziany.